środa, 23 lipca 2014

Baterie słoneczne.











  Coraz wcześniej robi się ciemno. Znowu. Dręczy mnie poczucie, że lato nieodwołalnie biegnie ku końcowi. Nie lubię tej myśli. Jestem jeszcze jedną nogą przed nim. Nawet moja wakacyjna garderoba nie zdążyła trafić na półki szafy. Wszystko jest takie chaotyczne, tak szybko pędzi… Chyba zaczyna mnie to przerażać. Przez tą nieszczęsną przerwę powstała przeszło miesięczna luka. Nie tylko tutaj. Czuję się, jakby mnie przez ten czas w ogóle nie było. Nie mam zdjęć z najpiękniejszego okresu w roku. Dlatego postanowiłam, w miarę możliwości, zakląć w zdjęcia wszystkie wakacyjne chwile, wszystkie momenty, do których będę mogła wracać zimą. Takie małe słoneczne bateryjki, pod które będę mogła się podłączyć, jak dopadnie mnie jesienno-zimowa szarość. Mam dziwne wrażenie, że potrzebuję ich już dziś...


sobota, 19 lipca 2014

Oddechy.

















 Kolejny fragment wakacji. Drobne chwile, które sprawiają, że łatwiej znieść ten bieg. Między niewyobrażalną ilością rzeczy do zrobienia i garścią codziennych obowiązków, te momenty oddechu są niczym prawdziwe skarby. Wyobrażacie sobie jak cudownie smakują, jeśli cierpi się na chroniczny brak czasu? 

środa, 16 lipca 2014

Czas start!


















Powroty bywają niezwykle trudne. Pojawiają się wątpliwości. Im dłuższa przerwa, tym tych wątpliwości jest więcej… Wypada się z rytmu, wszystko wskakuje na inne tory. Jedno mrugnięcie i świat wydaje się zupełnie inny. 
Ta przerwa była dłuższa, niż mogłabym się spodziewać. Nawet dziś wydaje mi się to dziwne…  Najgorsze jest (mam nadzieję) już za moimi plecami, ale cały czas czuję na sobie jego oddech. Zdaje mi się, że wszystko się zmieniło.
Dziś jestem tu i w pewnym sensie znowu zaczynam (powrót to jakby mały początek), ale nie jestem pewna czy robię dobrze. Powstał chaos. Największy z dotychczasowych. Milion pytań czeka na odpowiedzi, a ja nie jestem pewna, czy mam czas na zastanowienie się nad nimi. Zaplątałam się w gąszczu wątpliwości. Starałam się z tym przespać. Siedem razy z rzędu. Bezskutecznie. Im dalej w las tym ciemniej. Tym razem czas wcale mi nie sprzyja. Nic nie ułatwia. 
Być może wybrałam zły dzień. Powinnam być przecież pełna optymizmu. Stanowcza, zdecydowana, twarda. Powinnam mieć gotowy plan i się go trzymać. Tak zdecydowanie byłoby łatwiej. Lepiej! Ale chyba nie jestem typem, któremu wszystko przychodzi łatwo. Na wszystko muszę sobie zapracować… Może wystarczy przestać się zastanawiać i zacząć działać. I może tym razem w końcu wszystko się poukłada tak, jak tego chcę. Cóż, czas start!