wtorek, 2 sierpnia 2016

Czas start!


 To była połowa czerwca. Miało być już fajnie i normalnie. Jakaś systematyczność... Powoli zaczęło mi się wydawać, że ogarniam, że ogarnę. Bang! Trzask, jakiś przeciąg i się cała konstrukcja posypała. Wypadałoby chyba w końcu te gówniane karty zamienić na jakieś klocki. W sumie to mogłoby ułatwić, szczególnie jak się mieszka na morzem, gdzie, jak wiadomo, często wieje. Cały ten rok obfituje w przygody, ale zdecydowanie nie sprzyja rozwijaniu bloga...