piątek, 17 lipca 2015

Sukienka na wietrze.
















Sukienki. Długie, krótkie, te powiewające... Uwielbiam je wszystkie. Zawsze, ale latem szczególnie! Jest w nich coś magicznego. Może to, że są ultrakobiece. Może to, że sama myśl o nich wywołuje uśmiech na mojej twarzy... Zdecydowanie zostały ostatnio moim numerem jeden. Bez względu na fason. Zasada jest jedna - nie mogą być zbyt obcisłe, ale to w sumie tyczy się wszystkich moich ciuchów. Poza tym całkowita dowolność. Rano wyciągam z szafy jedną na chybił-trafił i automatycznie samopoczucie podskakuje mi o kilka punktów... Bezpieczniejsze niż czekolada, a działa nawet lepiej. Tak, sukienka na tyłku wprawia mnie w doskonały nastrój. Mam nadzieję, że ten stan będzie utrzymywał się tak długo, jak się da. Niech ta sukienkowa magia unosi się w powietrzu, niech trwa. W ogóle uważam, że sukienki powinny zalewać ulice. Im ich więcej, tym przyjemniej. Dziewczyny, noście sukienki!


3 komentarze: