piątek, 15 grudnia 2017

Czemu by nie...


Na nic moje zaklinanie rzeczywistości. Jestem chora. Czuję się tak beznadziejnie, jak beznadziejnie można czuć się tylko z zapchanym nosem, załzawionymi oczami, ustami pękającymi z przesuszenia spowodowanego wydychaniem powietrza, bolącymi placami i ogólną pochłaniającą jak czarna dziura niemocą. Właściwie to czuje się jeszcze gorzej, bo ten stan niesie ze sobą odrobinę przyjemności w postaci całodziennego leżenia w łóżku bez cienia wyrzutów sumienia, czytania, oglądania filmów, picia mleka z miodem, herbaty z imbirem, przysypiania, niczym niezmąconego leniuchowania, na które w żadnym wypadku nie mogę sobie w tej chwili pozwolić. Nie wiem czemu chorowanie zawsze dopada mnie w momencie, kiedy musze być zwarta i gotowa, kiedy mam sto rzeczy na głowie i całkowity brak czasu. To nie jest w porządku. Chciałabym sobie tak beztrosko poleżeć w łóżku, mieć cały świat w nosie, tym zapchanym nosie...

środa, 13 grudnia 2017

Świąteczny azyl.


Chciałabym móc powiedzieć, że wszystko idzie zgodni z planem. Niestety odrobinę zboczyłam z obranego kursu i już nie jest tak idealnie. Czas kurczy się w zastraszającym tempie, natomiast lista rzeczy do zrobienia w dziwny sposób robi się coraz dłuższa. Krótki wyjazd, chwilowa niedyspozycja i cały misterny plan... Jeszcze nie wylądował, ale wiecie o co chodzi. Wyjątkowo szybko udało mi się wrócić do żywych po spadku farmy, ale wisi nade mną jakieś choróbsko. Staram się nie dopuszczać do siebie tej myśli, bo nie mam czasu na zwykłe zajęcia, a co dopiero na rozwalenie się w łóżku na kilka dni. Jedno jest pewne, bez względu na to, jak opornie miałoby mi teraz iść, nic nie zmieni mojego nastawienia do mijającego roku. I tak na serio to nic nie jest w stanie popsuć mi już humoru. W świątecznym swetrze jestem bezpieczna. Nic złego do mnie nie dopuszcza. Poza tym świąteczne kubki też robią swoje, a wiedzcie, że w ciągu dnia piję sporo kawy i herbat. W oknach świąteczne światełka. Nawet choinka już stoi, żebym zdążyła się przed wyjazdem nią nacieszyć. Ha! Ku mojej dziecięcej wręcz radości, spacerując z Rupertem, widzę coraz więcej świątecznych światełek u innych. I to jest fantastyczne! 
Nie pozostaje mi mi nic innego, niż zrobienie sobie kawy (dziś w czerwonym kubku) i wskoczenie na najwyższe obroty, wszak czas się kurczy nieubłaganie...

wtorek, 5 grudnia 2017

Blonde!


Takie z nas pokręcone istoty, że zawsze chcemy mieć to, czego aktualnie nie mamy. Blondynki chciałyby mieć ciemne lśniące włosy, szatynki widziałyby się w wersji blond, dziewczyny z prostymi włosami oddałyby wszystko za piękne loki, a te z lokami walczą z prostownicą.
Nie zaskoczę nikogo, jak teraz powiem, że zawsze marzyłam o lokach i rzecz jasna - o blondzie (niekoniecznie w pakiecie).

sobota, 2 grudnia 2017

Hello December!


Grudzień. Koniec roku zbliża się wielkimi krokami. Za kilka chwil zaczniemy rozmyślać nad przyszłorocznymi planami i postanowieniami. Jednak zanim to nastąpi, będziemy musieli spojrzeć w twarz tym tegorocznym. Czy się udało, czy wystarczająco się staraliśmy, czy nie straciły na ważności? Może nie starczyło zapału, może wszystko uległo zmianie, a może plan został wykonany w 120%? Czy było dobrze, czy ten rok był dla nas dobry i czy sami byliśmy dobrzy dla siebie. Czym może zaskoczyć nas kolejny, o czym skrycie marzymy, czego pragniemy najbardziej na świecie. Czy jesteśmy szczęśliwi, albo przynajmniej na dobrej drodze do szczęścia? I czy potrafimy szczerze odpowiedzieć sobie na te i wiele innych pytań, które możemy zadać sobie przy tej okazji. Bez ściemniania, bez owijania w bawełnę, bez wymówek. Szczerze.

czwartek, 30 listopada 2017

Był sobie listopad.


Żegnamy listopad. Jeśli miałabym opisać go jednym słowem - był ciemny. Tak zwyczajnie. Od rana do nocy towarzyszyło mi włączone światło. Gdyby nie to, że towarzyszył mi również (w dalszym ciągu) zaskakująco dobry humor, pewnie nie byłabym w stanie funkcjonować. Już tak bywało... Ciemność służy mi tylko nocą, w ciągu dnia potrzebuję światła. Bez niego się kurczę i słabnę (nie mylić z chudnę). Krótkie dni mają swoje zalety, oczywiście. Dzięki nim wieczory są długie! Można zawinąć się w koc z książką i kubkiem herbaty, nadrobić filmowe zaległości, pograć w gry, zrelaksować się z lampką wina przy ulubionej muzyce. Tak na spokojnie. O ile można mówić o spokoju, kiedy czas pędzi jak szalony, jeszcze chwila i ten pęd zacznie mi rozwiewać włosy! Pomyśleć, że listopad kiedyś ciągnął mi się w nieskończoność....

wtorek, 28 listopada 2017

Oszukać przeznaczenie.


Wszystko zapowiadało się znakomicie. Tiulowa spódnica miała sobie delikatnie powiewać. Pusta plaża, ja i moje ukochane paliki. W powietrzu wisiał deszcz. Było pięknie, tak smutno, jesiennie pięknie. Nie wiało, więc spódnica nie powiewała. Trudno.

Bez tytułu.


Chciałam pełnowartościowego posta. Już wcześniej mój wybór padł na te zdjęcia - wystarczyło je poukładać i dodać trochę tekstu (żeby jednak nie były takie rzucone same sobie). To byłoby za proste. Kto wie, może w odpowiednim czasie udałoby mi się nawet napisać coś sensownego...

piątek, 24 listopada 2017

All I Want for Christmas...


Za miesiąc o tej porze! Nie wiem jak to możliwe, serio. Dopiero skończyłam obchodzić urodziny, w zasadzie to jeszcze cały czas się nimi ekscytuję... Wydawało się, że od września do grudnia jest jakoś więcej czasu! Głupia ja. Wczoraj kupiłam sobie kolejny piękny świąteczny kubek do kolekcji. Wypiłam w nim pierwszą świąteczną herbatę. Zaczęło się.

wtorek, 21 listopada 2017

Po drugiej stronie.


Piękny dzień w Jastrzębiej Górze. Słońce, plaża, wiatr. Idealnie! Ha! Tam jeszcze zdjęć nie miałam! I w zasadzie wcale nie miałam ich mieć, bo pojechałam jako fotograf. Możecie tego nie wiedzieć, ale szalenie lubię robić zdjęcia! I wydaje mi się, że lepszy ze mnie fotograf niż modelka, ale co zrobić... Mówią, że nie rodzimy się po to, żeby być idealni tylko wyjątkowi, czy coś.

poniedziałek, 20 listopada 2017

Winter is coming.


Dziś sypał u mnie pierwszy śnieg. Nie leżał na ziemi nawet przez moment, ale sypał. Stosunkowo intensywnie, na tyle, że zwróciłam na niego uwagę, nie gapiąc się wcale w okno. W tamtej chwili doszło do mnie, że zima jest już naprawdę blisko.

piątek, 17 listopada 2017

Idzie zima.


Galopująca jesień sprawiła, że moje myśli coraz częściej krążą koło zimy. Przecież przyjdzie zanim się obejrzę. Trochę mnie przeraża, że czas tak pędzi, ale przyznaję, że nie potrafię się na nią nie cieszyć...

środa, 15 listopada 2017

#visitKarlskrona


Marzyłam o tej wycieczce od wielu lat. Zawsze na wyciągnięcie ręki, ale nigdy naprawdę blisko. Pozostawała na liście do zrobienia, ale przyznaję, że nie robiłam nic w jej kierunku. Kiedy rok temu została moim urodzinowym prezentem, cieszyłam się jak dziecko, serio! W zasadzie cały czas bardzo mnie cieszy, mimo że jest już daleko za mną, że jest garścią fantastycznych wspomnień i pięknych zdjęć (które możecie zobaczyć tu i tu). Zdaje się, że nie zeszłam jeszcze z pokładu, a już miałam ochotę na drugi rozdział. Wiedziałam, że to się nie zakończy wraz z powrotem do domu. To było za bardzo w moim klimacie... 

środa, 8 listopada 2017

Najlepiej.


Wszędzie dobrze, ale na plaży najlepiej. Ile razy zaczynałam od tego zdania, ile razy nim kończyłam? Bez względu na to gdzie jestem i co robię, jak mało miałoby to z morzem wspólnego i jak daleko od niego było - myśl o nim zawsze mi towarzyszy. Zdaje się, że już wspominałam o tym, że w moich żyłach płynie słona woda... Jestem o tym przekonana! Mogę być wszędzie i zachwycać się wszystkim, ale nic nie zastąpi widoku fali, wiatru we włosach i zapachu od którego kręci się w głowie.

poniedziałek, 30 października 2017

Dziewczyna uniwersalna.


Pomalowałam dziś sufit w kuchni. To zajęcie sprzyjające rozmyślaniu, choć przyznam, że nie jestem pewna, czy rozmyślanie sprzyja mi... 
Stojąc na kuchennym stole, delikatnie tylko chlapiąc się farbą, powędrowałam myślami dwa dni wstecz, kiedy to rozwalona na fotelu malowałam sobie paznokcie, popijałam wieczorną herbatkę i kątem oka śledziłam wybuchy w Quantum of Solace (tu dodam, że ani nie jest to mój ulubiony odcinek przygód Agenta z Licencją na Zabijanie, ani sam 007 nie znajduje się w czołówce mojego prywatnego rankingu odtwórców Bonda). 

niedziela, 29 października 2017

Przejściowa pora roku.


Piętnasty raz zaczynam. Kreślę każde zdanie, które ułożę - żeby nie było nudno, żeby nie było drętwo i żeby kolejny raz nie sypać Wam brokatu w twarz. Trudna sztuka, biorąc pod uwagę, że cały czas spoglądam przez okno z uśmiechem na twarzy. Nie zmienia tego nawet fakt, że ciągle pada i wieje. PADA, bo tak powinno się to napisać, leje, jakby ktoś odkręcił kran i wyszedł z domu, na długo...

czwartek, 26 października 2017

Trochę wtedy, bardziej teraz.


To był maj. Było pięknie, ciepło i słonecznie. W maju nie miałam zielonego pojęcia ile fantastycznych rzeczy spotka mnie w tym sezonie. Oczywiście liczyłam na wakacje pełne wrażeń, miałam nadzieję, że będę się dobrze bawić i mocno trzymałam kciuki, żeby wszystko poszło zgodnie z planem, ale nawet najbardziej optymistyczny plan nie zawierał tylu punktów. 

piątek, 20 października 2017

Chwilo trwaj!


Jedną z wielu rzeczy, które usłyszałam w dniu urodzin, było goń marzenia. Wystartowałam niesłychanie szybko i jestem pewna, że nic lepszego nie mogłam zrobić. Moja dobra passa trwa drugi miesiąc, wszystko zdaje się działać na moją korzyść, jakby cały świat zaczął mi kibicować, jakby nagle moje szczęście stało się jakąś niezwykle istotną kwestią... Ledwie sobie coś wymarzę, a już to mam najdalej w zasięgu ręki. Od drobiazgów po naprawdę wielkich kalibrów marzenia. Jeśli w tym momencie zaczęłabym narzekać, sama strzeliłabym sobie w twarz, serio! Nie jestem pewna czy kiedykolwiek byłam tak szczęśliwa, takim rodzajem szczęścia, którego w zasadzie nie da rady opisać słowami.

sobota, 14 października 2017

Jednak jesień.


Jesień, na nic moje zaklinanie rzeczywistości... Potulnie jak owieczka zakładam na siebie kolejne warstwy, żeby nie dać się temperaturze, o wietrze i deszczu nie wspominając. Lato nie dało się sobą zbytnio nacieszyć, spakowało walizeczkę i zniknęło w mgnieniu oka. Stopniowo wyciągam kurtki, swetry, nawet te nieszczęsne rajstopy, ale w szafie wciąż królują letnie sukienki. Może inaczej - zajmują najbardziej wyeksponowaną część szafy. Jakoś nie jestem jeszcze gotowa, żeby je spakować.  Zmiana wystroju w szafie jest taka ostateczna. Jakbym zupełnie straciła nadzieję na słoneczne dni.

piątek, 29 września 2017

Zostań ze mną.


Zdaje się, że to już nieuniknione, lato, moje ukochane, wstaje i oddaje swoje miejsce jesieni. To nie tak, że jej nie lubię, absolutnie! Jest piękna, ma cudowne kolory, zachwyca widokami. Wyobraźnia dostaje od niej praktycznie nieograniczone możliwości, jeśli chodzi o miksowanie ciuchów.... To tylko te pierwsze dni. Nie umiem pożegnać się z latem bez smutku, choćby najmniejszego.

niedziela, 24 września 2017

#BirthdayGirl


 Stało się. Mówią o tym, że to zmiana kodu z przodu. Chyba nie jestem już gówniarą... Oficjalnie dołączyłam do grona trzydziestolatków. Fajnie, tak myślę. Chociaż nie wiem czy jestem wystarczająco dorosła. Trzydziestka brzmi już całkiem poważnie, a ja w najlepszym przypadku poważna bywam. Cały czas chciałabym się bawić, śmiać i zajmować przyjemnymi sprawami. No i gonić marzenia, czego nawet ktoś mi życzył przy urodzinowym stole.

wtorek, 22 sierpnia 2017

#behappy


Połowa roku już dawno za nami. Czas na realizację noworocznych postanowień zaczął się gwałtownie kurczyć. Ile z nas na swojej liście miało coś tak prozaicznego i szeroko pojętego jak szczęście? I co tak naprawdę zrobiliśmy, żeby być szczęśliwi? Wielkimi krokami zbliża się jesień, nie wiadomo czy będzie piękna i złota, pewnym jest, że zdecydowanie z każdym dniem będzie trudniej. Dni będą krótsze, słońca prawdopodobnie też będzie coraz mniej (chociaż oby nie). Tak więc to ostatni dzwonek, jest później niż mogłoby się wydawać... To jaką małą radość zafundowałaś/eś sobie dzisiaj?

poniedziałek, 14 sierpnia 2017

#nostalgia


kiedy wieczór zmienia się w świt
coś dobija się do mych drzwi
ej, ej, nostalgia
kiedy luty zmienia się w lipiec
nie dam rady się przed nią kryć
wiem, wiem, nostalgia
w sierpniu wnętrze auta jak piekło
w głowie ciągle lat mam dwadzieścia
chociaż jestem już przed trzydziestką
ciągle zbawić chcę cały wszechświat*

poniedziałek, 31 lipca 2017

Koniec lipca.


Ostatni dzień lipca. Ostatni moment żeby oszukać statystyki, żeby udawać, że jednak coś się dzieje, żeby pokazać, że jestem, żyję, nie zwiało mnie, nie zasypało, nawet deszcz nie dał rady mnie zalać. To ta chwila, w której mówię, jak bardzo chciałabym tu być, jak bardzo chciałabym mieć czas, żeby zająć się tym wszystkim należycie. Może gdybym kiedyś nie odpuściła i nie dała zgasnąć zapałowi z którym zaczynałam, wszystko wyglądałoby inaczej. Istnieje jeszcze możliwość, że zwyczajnie lata lecą, młodsza się nie robię i jak już wypracuję swoje godziny, ogarnę chociaż część obowiązków, wyjdę na spacer z psem, spotkam się ze znajomymi i od czasu do czasu pójdę na imprezę, to nie starcza mi już sił na nic więcej.

niedziela, 25 czerwca 2017

Hello Summer!


No i stało się. Wakacje trwają. Nie idą, już nikt na nie nie czeka, one są! Po prostu przyszło lato, jakby nigdy nic, trochę niespodziewanie, jak zwykle. W natłoku zajęć udało mi się to nawet przegapić. Poczułam delikatne ukłucie smutku, że nie zdążę się zorientować, a już będą wspomnieniem. Boję się, że miną z prędkością światła, że je przeoczę, nie zdążę się nacieszyć i w pełni wykorzystać. Tak jest z czerwcem, od samego początku. Doprawdy nie mam pojęcia, jak to możliwe, że już się kończy. I niby te dni takie długie i słońca dużo i późno ciemno... Może gdyby czas tak nie pędził, nie kładłabym się spać tak poddenerwowana. Pocieszam się, że ten miesiąc był przejściowy, że teraz będzie lepiej, że wszystko wróci do normy. Musi! Lato jest przecież takie piękne ze swoim wachlarzem możliwości! A to zapowiada się zupełnie wyjątkowo...

piątek, 19 maja 2017

poniedziałek, 8 maja 2017

Hello May!


ktoś zaświecił światło
a nie, to przyszła wiosna
cholerne ptactwo nie pozwala zasnąć
a ty chyba nie żartowałaś* 

poniedziałek, 24 kwietnia 2017

Niebrzydka dziewczyna.


(...)
nic nie poszło dziś po myśli 
lecz może ci się przyśni
 że on karmiąc cię pizzą
mówi ci kocham cię moja księżniczko

niebrzydka dziewczyno otrzyj łzy
bo nie dla ciebie on
bo nie dla niego ty

środa, 19 kwietnia 2017

Były sobie Święta.


Były sobie Święta. Minęły z prędkością światła, ale to przecież nie powinno mnie dziwić, ostatnio wszystkie dni mijają tak, jakby ktoś odpalił opcję przewijania... Dziwne byłoby, gdyby nagle w Święta, kiedy jest przyjemnie, wszystko zwolniło.

piątek, 14 kwietnia 2017

Igraszki losu.


Igraszki losu. Zbiegi okoliczności. Chwile, kiedy z uśmiechem na ustach przytaczamy słowa klasyka - Przypadek? Nie sądzę. 

środa, 29 marca 2017

29 i pół.


Ostatnio cytowałam Organka, który śpiewa, że jesteśmy piękni, trzydziestoletni... Nie da się ukryć, że  w ostatnim czasie trochę o tej całej trzydziestce myślę. I wcale nie w kategoriach końca świata. Nic z tych rzeczy! Nie szukam zmarszczek, żyletek też nie. Widzę tylko wielką urodzinową imprezę, lekki stres związany z przygotowaniami, dość duży zgryz z wyborem miejsca i jeszcze większy z wyborem sukienki... Ale o tym wszystkim kiedy indziej!

poniedziałek, 27 marca 2017

Wiosna.


i znowu noce są krótsze 
i coraz więcej dnia
a nasze ciała są chudsze
a w nich jest więcej nas
jesteśmy piękni
trzydziestoletni
jesteśmy piękni
trzydziestoletni
i znowu wiosna wiosna wiosna wokół nas
i znowu wiosną wiosną najlepiej tracę czas*

sobota, 25 marca 2017

Zima w pigułce.



Właśnie minęły dwa tygodnie odkąd wróciłam do domu. Zabawne! Wydaje mi się, że nie dłużej niż jakieś dwa dni temu siedziałam przy stole w sali kominkowej, przechylałam kryształ wypełniony Jagermeistrem i spoglądając niechętnie na zegarek w telefonie, mówiłam jak bardzo nie chce mi się jechać...

wtorek, 21 marca 2017

Powrót numer tysiącpięćsetstodziewięćset.


Szukam odpowiedniego przywitania. Bezskutecznie. Utknęłam nad nim i od dłużej chwili wgapiam się tępo w klawiaturę. Przyjść i powiedzieć cześć po kolejnej ciągnącej się w nieskończoność nieobecności? Niedorzeczne. Powitać Was huraoptymistycznym witajcie kochani, długo mnie nie było, ale wróciłam, cieszcie się z tego faktu tak mocno jak ja! Bo przecież jestem, wróciłam (czyż nie jest tak, że zawsze wracam?), obiecuję poprawę, mam masę nowych pomysłów i jeszcze więcej zapału... Uśmiech nie wystarczy, może pomóc, ale to zdecydowanie za mało.