O matko, kiedy ja ostatnio miałam na głowie ten kapelusz?! Sądząc po zacnej warstwie kurzu na rondzie, musiało być to dawno temu... I oto jest. Niczym kolejny zwiastun zimna, filcowy kapelusz. Musiałam założyć go już teraz, od razu, koniecznie, bo potem będzie za późno na te sandały, a duet wydał mi się całkiem zgrany. Z ciekawostek - sukienkę mam w szafie chyba od zawsze! Kupiłam ją w lumpeksie, kiedy miałam jakieś 8-10 lat. Rosła ze mną i nigdy nie pomyślałam, że mogłabym się jej pozbyć. Jak widać słabość do dzikich zwierzów trzyma mnie od dawna. Na taki kapelusz zachorowałam chyba dwa lata temu. Musiał być mój. Kapelusz to w ogóle dość osobliwy dodatek. Z tego co się orientuję wiele osób za nimi nie przepada, nie czuje się dobrze, nie nosi. Bo nie. Ja zaliczam się do fanów. Fanek... Uwielbiam. Szczególnie te z dużym rondem. Skrywające twarz w półcieniu. Nadające tajemniczości, ukrywające spojrzenie. Stylowe. Klasyczne, oryginalne, wszystkie są świetne!