sobota, 26 marca 2016

Każdy ma swoje zmartwychwstanie, czyli dawno mnie tutaj nie było...


 Minęły już dwa tygodnie od mojego przyjazdu. Wracając, mówiłam, że to powrót do rzeczywistości. Proces ten okazał się jednak o wiele bardziej skomplikowany... Wtedy był powrót do domu. Po prostu do domu. Do rzeczywistości zaczynam wracać dopiero teraz.  Powoli, chyba trochę zbyt wolno. Chociaż przyznam szczerze, że drzwi, które trzeba za sobą zamknąć po naprawdę fantastycznej siedmiotygodniowej przygodzie, są niezwykle ciężkie. Zacinają się cholery i chyba jeszcze jest przeciąg! Wszędzie przeciąg, który jak wiadomo trzaska złudzeniami.