niedziela, 11 stycznia 2015

Have fun!


Było wielkie odliczanie do Świąt. Wyjątkowo brzmiało: o matko, jeszcze tylko X dni!, a nie: rany, jeszcze X dni… Poleciało z prędkością światła. Z równie zawrotną prędkością wskoczyłam w nowy rok i w zasadzie tkwię w nim już X dni! 
To wszystko tak szybko… 
Żeby zacząć inaczej niż zwykle (choć zaczęłam już Świętami!), postanowiłam podzielić się z Wami czymś, co sprawia mi ogromną radość, nie mówiąc już o tym, ile dobrego robi dla całego mojego organizmu! Wspominałam, że mój sezon bikini przedłużył się do okrągłego roku - nie przesadzałam. Nie przeprowadziłam się też w żadne ciepłe rejony! 
Od niepamiętnych czasów kusiła mnie kąpiel w Bałtyku poza sezonem. Chociaż bywa, że w lecie to wielkie wyzwanie! Nie mówiąc już o tym, że znam mnóstwo ludzi, którzy w ogóle się w nim nie kąpią, bo twierdzą, że ta woda zawsze wykręca kostki… Zdaje się, że po prostu Bałtyk jest stanem umysłu. Spróbowałam i wpadłam w to po uszy. Choć często jeszcze wyżej! Okazało się, że jestem twarda. Okazało się, że zmarzlaki dają radę. Odmrożone w przeszłości dłonie wcale nie przeszkadzają (a przyznam, że bałam się tego cholernie!), mało tego te okazało się najlepszym możliwym lekarstwem! Tak się porobiło, że teraz jest mi ciepło. Tak po prostu! Przezwyciężyłam też (w pewnym sensie) moje kompleksy i publicznie paraduję w kostiumie kąpielowym. Dodam, że dawno tego nie robiłam! Kolejny raz przekonałam się, że nie zawsze chodzi o to, żeby dobrze wyglądać. Liczy się dobra zabawa. Uśmiech na twarzy, fajni ludzie, pokonywanie własnych barier. To satysfakcjonujące jak cholera! I fakt, nie mam figury modelki (choć liczę na to, że będzie lepiej!), ale w tej wodzie jestem naprawdę szczęśliwa. Często wyglądając jak zmokły kurczak, bez makijażu, bez ubrań stanowiących bezpieczną przystań, swego rodzaju schron. Potwierdza się jeszcze jedna rzecz: girls just want to have fun! 
To by było na razie na tyle (po porannej fantastycznej walce ze sztormem i falami!)...


To był drugi dzień Świąt:


To Sylwester:









Tu kąpiel NOWOROCZNA:








 Ostatnia sfotografowana, czyli 3 stycznia (przy okazji kostium, który uczynił mnie miss turnusu 1987 ;)):








6 komentarzy:

  1. Jak to się robi, że się wchodzi? :D Korci mnie, żeby też kiedyś spróbować tego sportu :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Brrrr. ja bym się nie zdecydowała:)

    OdpowiedzUsuń
  3. podziwiam Cię! ja bym nie dała rady :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Brrrrrrrrr, ale ja Cię podziwiam!!!!
    Fantastyczny blog:) za chwilkę dodaję do obserwowanych :)
    Zapraszam do siebie:) kto wie, może Ci się spodoba i też będziesz mnie obserwować :)
    fochzprzytupem.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. niesamowite! aż mnie dreszcze przeszły :D mimo wszystko widać że to świetna zabawa:) podziwiam naprawdę !!! pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń