sobota, 21 listopada 2015

Jesienne róże.














 Hel. Jeszcze piękny i słoneczny. Tak, kilka chwil temu wszystko takie było. Małe wycieczki kończyły się zdjęciami. Teraz jakimś dziwnym zrządzeniem losu większość odbywa się w deszczu. Ewentualnie w całkowitej szarówce. Słowem jest mało atrakcyjnie. Zdjęcia dla zdjęć nie są zabawne. Poza tym jak już gdzieś jestem, chciałabym pokazać piękno tego miejsca. Ubolewam nad tym, że umknął mi już sprzed nosa Sopot (więcej niż raz, ehh...), umknęła Gdynia i Gdańsk. Nawet Chałupy, Władysławowo i Puck. Do Chałup jeszcze wrócimy, ale do tych letnich, totalnie wakacyjnych... Uroki jesieni, kiedy przestaje być złota, cóż. Kiedyś przestanie być szaro i liczę na to, że uda mi się wszystko nadrobić. Tymczasem skoncentruję się na innych rzeczach. Żeby nie marudzić, nie popadać w depresję i nie zanudzać. Na dysku czeka masa zdjęć, pora pomyśleć też o robieniu jakichś w domu.  Nie chcę uśmiercić bloga z powodu zwykłego braku słońca za oknem... No i moje ubrania - spodziewajcie się szczegółów już w kolejnym poście!

6 komentarzy: