wtorek, 17 listopada 2015

The Beatles w porcie.












 Jedyny zespołowy t-shirt jaki posiadam. T-shirt, który w szybkim tempie awansował do wąskiego grona moich absolutnych ulubieńców... No i zespół, do którego mam ogromną słabość. W sumie tyle w temacie. Mogłabym znowu rozpisywać się nad tym, jak bardzo lubię wszelkie odcienie szarości. Dodałabym kilka słów o ulubionych swetrzyskach i na koniec wspomniałabym o butach jednej z ukochanych marek (Kurt Geiger!). Tym razem jednak daruję sobie zwyczajowe pogawędki, bo zupełnie nie mam do tego głowy. Paplanina wyszłaby jeszcze gorsza niż przeciętnie, a po co... Całą energię koncentruję na przygotowaniu prezentacji numer dwa. Tym razem jednak na poważnie. Od pierwszej prezentacji minął już prawie rok, pamiętacie? W tym czasie strasznie dużo się działo. Właściwie aż do teraz nie miałam czasu do tego wrócić. Wszystko się jakoś tam kręciło, ale musiałam odpuścić. Więcej tego nie zrobię...

7 komentarzy:

  1. Swietne zdjecia! I jaka fajna styloweczka :)

    OdpowiedzUsuń
  2. wszystko spoko ale buty tragedia...jak spod latarni...

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie.. te buty totalnie mi tu nie pasują. Reszta stylizacji, jest naprawdę rewelacyjna, uwielbiam taki street wear style, ale tylko nie z tymi butami..

    OdpowiedzUsuń
  4. piękne rzeczy masz naprawdę talent :)

    OdpowiedzUsuń