czwartek, 26 października 2017

Trochę wtedy, bardziej teraz.


To był maj. Było pięknie, ciepło i słonecznie. W maju nie miałam zielonego pojęcia ile fantastycznych rzeczy spotka mnie w tym sezonie. Oczywiście liczyłam na wakacje pełne wrażeń, miałam nadzieję, że będę się dobrze bawić i mocno trzymałam kciuki, żeby wszystko poszło zgodnie z planem, ale nawet najbardziej optymistyczny plan nie zawierał tylu punktów. 

Nawet dziś trudno mi uwierzyć, że to wszystko jest za mną, jest faktem i sprawia, że kręci mi się w głowie. To wszystko jest takie słodko-cukierkowe, brakuje tęczy, jednorożca mam. W zasadzie brakuje słońca, bo pada cały czas, więc i tęcza by się znalazła. Tak, bo teraz jest brzydko, zimno i mokro. Kończy się październik. I jestem niby taka sama jak w maju, tylko obsypana brokatem. Nie zmieniło się nic, zmieniło się wszystko. Wtedy, nawet mając całe lato przed sobą, nie byłam tak szczęśliwa. Teraz jestem i to nieprzyzwoicie. Okazało się też, że szczęście to spokój. Nigdy w życiu nie byłam tak spokojna. Nic mną nie miota, nic mnie nie szarpie. To punkt łączący teraz z wtedy. Widzicie ten spokój plaży?









5 komentarzy: