sobota, 13 listopada 2021

#Kraków

 

Ocean wolnego czasu

Kraków Kraków Kraków

(...)

Nadmiar piękna oddech zapiera

Cudowny bezczas jak zakochanie*

Ostatnie wydarzenia i nieszczęsne krużganki przypomniały mi o zdjęciach z mojej ostatniej wycieczki do Krakowa. Całkiem zabawnie się złożyło, bo Kraków to kolejne z moich miejsc. Miasto, do którego uwielbiam wracać. Miasto, które za każdym razem zapiera mi dech swym pięknem. Miasto, w którym nie potrafię się nie uśmiechać. Ocean wolnego czasu.

Kraków to dla mnie fantastycznie spędzony czas, to wolny weekend albo krótki wypad pełen spacerów, zwiedzania, oglądania i wzdychania, że o matko, jak pięknie! Trafiam tam zawsze na chwilę, ale wyjeżdżając mam pewność, że wrócę. Jak niby mogłabym nie wrócić do miejsca, które sprawia, że jestem szczęśliwa, nawet kiedy spaceruję sama i to w deszczu. Swoją drogą ten deszczowy dzień sprzed paru lat należy do moich ulubionych, bo na ulicach było pusto, na rynku nie było masy turystów, mogłam robić zdjęcia bez wkurzania się, że tam ktoś stoi, tam mi w kadr wszedł, a tam to w ogóle dramat, bo tłumy. I na Brackiej padał deszcz*, co wywołało szeroki uśmiech na mojej twarzy, bo przecież wiadomo... Chodzę tam taka zadowolona, jedna z miliona turystek, pstrykam zdjęcia, głowa lata mi na wszystkie strony, trwam w zachwycie, uśmiecham się do siebie (serio!) i cieszę się chwilą. Wtedy jest tylko tu i teraz. Są kawy wypite w uroczych kawiarenkach, jest siedzenie na Wawelu, jest urokliwy Kazimierz, są spotkania ze znajomymi, którzy szczęśliwym trafem tam mieszkają, na stałe lub tymczasowo. Oczywiście będąc tam wyobrażam sobie, że rzucam wszystko i się tam przeprowadzam, bo to jedno z miejsc, w którym potrafię sobie się wyobrazić. Dawno, dawno temu to nawet miało się wydarzyć. Wiązałam z tym wielkie nadzieje. Kto wie, jak wszystko by się wtedy potoczyło. Byłabym inną osobą w innym miejscu, co zawsze wydaje się ekscytujące. Kraków jest jednym z dwóch miejsc, które miałam w planach. Jednak życie, jak to życie, pokazało mi, że to co sobie wyobrażam, nie do końca musi się spełnić. Nie mogę powiedzieć, że żałuję, że wyszło tak, a nie inaczej. Co jeśli mieszkając tam, gdzieś zgubiłabym magię tego miejsca. Jeśli powinęłaby mi się noga, jeśli z moich wielkich planów nic by nie wyszło, a dziś jestem skłonna stwierdzić, że z moim charakterem tak mogło się stać. Jeśli szara codzienność starłaby mi z twarzy uśmiech, jeśli przestałabym się zachwycać. Kraków zasługuje na zachwyt, na ogrom zachwytu.  Dlatego dziś cieszę się, że jestem tam tylko gościem, a przy częstotliwości moich wizyt entuzjastycznych ochów i achów wystarczy mi na dwa życia. Z drugiej strony zawsze mogłam tam znaleźć szczęście i miłość, zrobić karierę i cieszyć się życiem w tym pięknym mieście. Gdybanie zawsze było moją mocną stroną, ale niekoniecznie coś z niego wynikało. Nie wiem, jak by było i nigdy nie pozwoliłam sobie za dużo o tym myśleć. Przeczytałam kiedyś, że nie warto używać trybu przypuszczającego w czasie przeszłym. Od tego można umrzeć, poza tym to nie przystoi rozsądnym ludziom.*  

Tak jak jest, jest dobrze. Szykuj się więc mój piękny, wrócę. W wygodnych butach i bez gdybania.





















* MAANAM - Ocean wolnego czasu - Kraków

*GRZEGORZ TURNAU - Bracka

*JAKUB ŻULCZYK - Instytut

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz