sobota, 17 września 2011

Missoni F/W 2011/2012

Ostatnio kilka razy trafiłam na jesienno-zimowy pokaz Missoni. I jakoś chodzi mi po głowie. Nie powiem, że umieram z zachwytu (chyba, że nad piosenką, która leci na początku i końcu, nad muzyką ogólnie...), bo ich fanką nie jestem, ale... To przecież nie znaczy, że nie podobają mi się ich projekty z zasady. Takie akurat zachowania nie wchodzą w grę, ale do rzeczy. Strasznie spodobała mi się kolorystyka. To głównie ona chodzi mi namiętnie po głowie. Piękne pastele, delikatne zielenie, żółcie i róże, rewelacja! Podwójna rewelacja, bo kolekcja nie jest wiosenna. Miłą odmianą byłoby oglądanie jesiennych ulic w takich kolorach. Mimo kolekcji czarnych kurtek, płaszczy i futer, jestem zakochana w jasnych kolorach (latem swoją drogą, ale jesienią i zimą...). Nie przemawiają do mnie długości większości ubrań, bo (choć nie jestem wyznawczynią praktyczności) są niezwykle wręcz niepraktyczne (chyba, że ktoś mieszka w pralni chemicznej). No i buty - są śliczne, ale większość dziewczyn wygląda w nich strasznie niezgrabnie. I te spodnie kolorowe też nie są zbyt zgrabne. Ale wszystkie fiolety (z miętą!), róże z beżem, węże, futrzano-pierzaste cuda, swetry (ten o 2:00) - tym się zachwycam (nie tak jak jesiennym Galliano dla Diora, ale zawsze). Służy im to rozmycie barw moim zdaniem. Po obejrzeniu nie mam ochoty zakładać moich ulubionych ciemnych ciuchów, więc coś w tym musi być...







2 komentarze:

  1. swietnie wygladasz, genialne wyczucie stylu:)

    zapraszam do nas
    www.fashion-ache.blogspot.com

    xx K&M

    OdpowiedzUsuń