To było marcowe popołudnie. Kolejny z niezliczonych spacerów z Rupertem. I kolejny zestaw oszczędny w kolory. Myślę, że tak często sięgam po szarości, bo one w jakiś sposób pasują do mojej osobowości. Mimo, że lubię krzyczeć, również ubraniem, w dużym stopniu jestem szara. Cokolwiek miałoby to znaczyć. Lubię ludzi, ale cenię sobie swoją samotność. Tak samo lubię fuksję, ale szarość jest moją bezpieczną przystanią. W pewnym sensie to stan umysłu. I nigdy nie zgodzę się z twierdzeniem, że szary jest bez wyrazu. Mieści w sobie naprawdę dużo! Chyba najwięcej.
Ja lubię szary za jego nieskończenie wiele odcieni.
OdpowiedzUsuńDokładnie! <3
UsuńUwielbiam te buty!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam:*
Ola
Ja też <3
UsuńSą idealnie wygodne i mają ćwieki dookoła (naszukałam się trochę tych jedynych, ale jestem bardzo zadowolona! :))
Buty cudowne. Patrzę na Twoje zdjęcia i od razu czuję ten morski klimat :) Pozazdrościć ;) / dearpopinjay.blogspot.com
OdpowiedzUsuń:) Już o tym wspominałam, ale jeśli mogłabym sobie zazdrościć, to zdecydowanie bym to uczyniła. Ten morski klimat jest mi potrzebny jak tlen ;)
UsuńButy sa swietne.
OdpowiedzUsuńja już chyba zawsze będę miała słabość do takich zestawów ;d
OdpowiedzUsuńCzyli coś nas mocno łączy ;)
Usuńkontrolowany luz:)
OdpowiedzUsuńW pewnym sensie może być kontrolowany ;)
Usuńbikery super :)
OdpowiedzUsuń:)
Usuń