niedziela, 16 października 2011

Na niedzielę.

Wypadałoby coś napisać. Z czystej przyzwoitości. Z okazji długiej nieobecności. W celu nadrobienia piętrzących się zaległości. Nadrabiać będę musiała jeszcze długo. Zaczęłam od zaległości pracowo-zarobkowych. Ale pozwoliłam sobie na odrobinę przyjemności i przy pracy oglądałam na zmianę wszystkie dostępne (w moim telewizorze) kanały modowe. Udało mi się obejrzeć kilka rewelacyjnych pokazów (na obecny i przyszły sezon), ale o tym napiszę następnym razem. 
Dziś chodzą mi po głowie często słyszane ostatnio słowa 'na niedzielę'. O co chodzi? O ciuchy oczywiście. Cały czas ktoś przychodzi, bo potrzebuje coś na niedzielę. Albo słyszę, że ktoś sobie musi kupić nowy płaszcz/spodnie/buty do kościoła. Wcale w tym wyliczaniu nie przesadzam. Nie dawniej  niż miesiąc temu słyszałam, jak jedna znajoma mówiła do drugiej, że sobie nakupowała tyle kurtek na zimę, że będzie musiała chodzić w niedzielę na wszystkie msze. Ot co! Codziennie zakłada się byle jaką kurtkę, stare spodnie, wychodzone buty, ale w niedzielę trzeba wyciągnąć ładny płaszczyk. Czyli dla kogo tak właściwie trzeba się ubierać? Ja zawsze myślałam, ze przede wszystkim dla siebie. I jeśli kupię sobie ładną kurtkę będę ubierać ją w środę, piątek i niedzielę też. Ciekawe, że nie kupuje się ubrań na poniedziałek. Bo jak rozumiem, te niedzielne są też tymi na specjalne okazje, święta, pogrzeby i urodziny ciotki. Tyle, że te niedzielne kreacje, z którymi mam styczność wcale nie są takie znowu rewelacyjne. Pomijam kwestie mody czy gustu, ale wykonanie, gatunek, wygląd sam w sobie. Wiem, że niedziela jest często tym jedynym w tygodniu dniem wolnym (również dla mnie, choć oczywiście z pracującymi wyjątkami), ale to szaleństwo niedzielnych ciuchów jest lekko wariackie. Czemu każdego dnia nie można traktować wyjątkowo? Ojj, chciałam krótko, a tu tyle wątpliwości. 
Dla przełamania niedzielna ja, z okazji paskudnego samopoczucia, wybitnie kiepskiego humoru i kilku innych czynników w swetrzysku, bez szpilek i eleganckich okryć wierzchnich. 

 



  

 




sweter - Asos
leginsy - Butik
kapelusz- H&M
buty - vintage

5 komentarzy:

  1. cudowny zestaw :) a zdjecia i tło <3 bajka :)

    OdpowiedzUsuń
  2. świetne leginsy,:)
    myślę że ubieranie się "na niedziele" to taki ślad z dawniejszych czasów, gdy ludzie nie zamożni mieli okazję się przyzwoicie ubrać, a zamożni wystroić; wyjście "do kościoła" było bardziej celebrowane

    OdpowiedzUsuń
  3. klimatyczne zdjęcia, świetna stylizacja, biorę się za przeglądanie reszty bloga:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetna stylizacja!

    OdpowiedzUsuń