wtorek, 16 września 2014

Maxi i smoki.











Znowu chciałam uciec. Miałam kilka podejść do tego wpisu. Zbyt wiele, ale za każdym razem kasowałam wszystko poza zdjęciami, tekst znaczy i biegłam do łóżka. Z każdym razem bardziej rozdrażniona. I oto rozdrażnienie wybuchło. Rozlało się i czekam aż wyschnie. Muszę się naprawić, bo przecież oszaleję. Potrzeba mi więcej pozytywnych wrażeń. Więcej życia w tym życiu. Inaczej za każdym razem będę miała sto podejść do jednego napisanego zdania. A to takie czasochłonne i męczące jest…  Przycisk kasujący na mojej klawiaturze powinien dostać premię, order uśmiechu, czy co tam się daje za specjalne zasługi. Bez niego byłoby tu tak smutno, że sama bałabym się tu zaglądać. A zdaje się nie tego chciałam! Wyjątkowo długa i wyboista ta moja droga po spokój. Brakuje tylko smoków ziejących ogniem...

10 komentarzy: