Skoro w Sylwestra nie wskoczyłam w cekiny, musiałam szybko to nadrobić. Inaczej nie byłabym sobą, bo przecież je uwielbiam. Jako, że w międzyczasie nie trafiła mi się żadna impreza, wybrałam wersję codzienną. Myślę, że w połączeniu z grubym swetrem wypadło nieźle. Udało mi się trochę wpasować w jesienno-zimowe trendy, ale nie było to głównym celem. Miało być tak jak lubię. I wyszło na tyle, że ten zestaw mógłby zostać moim ulubionym... Czyli przepis na mój mały hit to obcasy i luźny sweter. Nieważne czy wybiorę do tego spodnie, sukienkę, czy spódnicę - na 90% będę zadowolona. A Wy macie swoje pewniaki? Macie zestawy, w których zawsze czujecie się dobrze, ale które nie są luźnymi dresami? Przy okazji - decydujecie się czasem na cekiny w wersji codziennej? Ja naprawdę bardzo to lubię. Szczerze mówiąc wolę cekiny w wersji codziennej niż te imprezowe. Nie wiem czemu. Może dlatego, że ta wersja jest mniej oczywista? A te połączenia, które wymykają się stereotypom kręcą mnie bardziej. Bo często są ciekawsze...
świetnie wyglądałaś, bardzo mi się podoba :) zapraszam do mnie!
OdpowiedzUsuńswietne buty i boski psiak :)
OdpowiedzUsuńsuper wyglądasz i jaki słodki piesek :) wpadnij do nas ;) obserwujemy?
OdpowiedzUsuń