sobota, 27 lipca 2013

600, czyli nie zawsze chodzi o to, żeby ładnie wyglądać.


Zastanawiałam się jak powinien wyglądać 600 post, chciałam, żeby różnił się trochę od pozostałych... Stwierdziłam, że nie zaskoczę Was kolejną sukienką, szpilkami, szalonym, absurdalnym, ani zwyczajnym zestawem też nie. Praktycznie wszystko już było. Tak mi się przynajmniej wydaje... Znalazłam rozwiązanie. Podeszłam do tematu z drugiej strony i chyba w końcu będzie inaczej!








Bo nie zawsze chodzi o to, żeby dobrze wyglądać. Nie zawsze potrzeba szpilek i szminki, żeby czuć się znakomicie. Chodzi o to, żeby się dobrze bawić! 
Nie jestem typem sportowca. Nigdy w sumie nie byłam. Jestem sztywna, wstyd się przyznać, jak bardzo! W gimnazjum oszalałam na punkcie hokeja (tego halowego z plastikowymi kijami), ale to tylko w gimnazjum.... Ze wszystkich gier związanych z piłką najbardziej lubiłam piłkę nożną. Lubiłam skakać przez kozła, czy skrzynię. Bieganie i owszem, ale tylko na krótkie dystanse. Basen. Byłam 'pomponiarą', ale nie na sportowym poziomie, absolutnie! Potem już tylko rower i rolki. Nie biegam, nie chodzę na jogę, aerobik, zumbę, pilates ani nic w tym stylu. Kiedy czuję, że powinnam - ćwiczę. W domu, sama dla siebie, ale potrafię być systematyczna. Rolki wkładam od czasu do czasu i nie powiem, lubię od zawsze! Rower. Głównie środek transportu, po sezonie mam nadzieję, że przyrząd do ćwiczeń. Nie jestem też ekstremalna. Chociaż nie ukrywam, że bym chciała! Marzą mi się różne szalone rzeczy... Chciałabym skakać, latać, wszystko! Mam nadzieję, że wszystko przede mną. Jak na razie zaliczyłam pierwsze pływanie w tym sezonie. Bo co z tego, że mam pod nosem wodę, co z tego, że jest sprzęt, w razie potrzeby instruktor, a nawet wiatru jest w tym roku pod dostatkiem... Cierpię na notoryczny brak czasu, szczególnie teraz, kiedy jest ciepło, pięknie i przyjemnie. Ale może właśnie dlatego tak bardzo się cieszę, że w końcu wyglądałam jak zmoknięty kurczak! Swoją drogą to zabawne, że faceci na kajcie wyglądają (przeważnie!) co najmniej dobrze, normalnie i wcale nie szpetnie, a dziewczyny raczej nie zachwycają. Coś w tym makijażu jest, zdecydowanie! Tak czy inaczej za mną chwila przyjemności. I mam głęboko w dupie, że wyglądałam brzydko! Nie zaliczam się do grona szczęśliwców, którzy mogą mieć wszystko. Obawiam się, że wyłaniając się z wody bliżej mi do foki lub morświna niż syreny. Cóż. Liczy się uśmiech na twarzy i świadomość, że odkryło się coś wspaniałego!



2 komentarze:

  1. jesteś niesamowita! fajnie jest mieszkać nad morzem:)ale już nie mogę doczekać się 700. posta ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Też chciałabym spróbować czegoś takiego :)

    OdpowiedzUsuń