środa, 10 września 2014

Nie taka jesień straszna?


Powoli zbliża się jesień, co zresztą widać na załączonych obrazkach…  Zrobi się ciemno, deszczowo i szaro. Jak już przestanie być żółto, rzecz jasna! Mimo, że każdą porę roku darzę sympatią, jesieni zawsze się troszkę obawiam. Boję się, że za szybko zrobi się zimno, że zrobi mi się smutno i źle, że nic nie będzie mi się chciało… Po lecie, które niezupełnie spełniło moje oczekiwania, strach jest jeszcze większy. Tym razem jednak postanowiłam działać zawczasu. Cały podły nastrój, który już zaczął mnie męczyć postaram się zamienić w pozytywną energię, która jest mi potrzebna bardziej niż zwykle. Wiem, że jak się poddam, to popłynę z nurtem i obudzę się wiosną. Nie muszę dodawać, że obudzę się bardzo nieszczęśliwa... Dlatego postaram się całą moc płynącą z ostatnich rozczarowań przekuć w coś dobrego. Brzmi jak złota myśl z jakiegoś babskiego poradnika, ale zamierzam się tego trzymać. Zbyt bardzo przeraziła mnie niemoc ostatnich dni. I to zniechęcenie. Poczucie, że cały świat jest zły, a jestem zła do kwadratu, a nawet jeszcze gorsza, bo pozbawiona jakiejkolwiek wartości. Słabe. Tak więc trochę z przekory udowodnię światu, komuś i przede wszystkim sobie, że to wcale nie tak, że wszystko wygląda zupełnie inaczej. Nie będzie leżenia pod kocem, ani bezmyślnego wpatrywania się w telewizor czy monitor. Nie ma czasu na tego typu intelektualne rozrywki. Popłakałabym sobie, ale co dalej… Tyle rzeczy czeka na zrobienie, same się przecież nie zrobią!















3 komentarze: