piątek, 10 października 2014

Jutro.













Porządna dawka koloru dla poprawy samopoczucia. Energetyczna żółć, która ma być czymś w rodzaju kopa. Chociaż kopów (jak niczego innego) mi nie brak. W przeciwieństwie do energii choćby. Najchętniej nie wychodziłabym z łóżka. Mogłabym spać od rana do nocy, od nocy do rana, czy jakkolwiek inaczej. Byle dużo i często. Chwilowo jestem na etapie wielbienia trybu życia mojego kota. Dodam, że nie jest najaktywniejszą istotą na świecie… Ale, kiedy tylko zakręcę się w okolicy łóżka, zaczynają zżerać mnie wyrzuty sumienia. Bo jakże to tak życie własne przespać? Szczególnie teraz, kiedy uderzyła mnie świadomość śmierci. Tak, zgadza się, tej najgłośniejszej ostatnio. Piękna, zdolna, niewiele starsza ode mnie. Przy tej okazji przeczytałam piękne zdanie: nie odkładajcie życia na kiedyś, korzystajcie z czasu który został wam dany. Strzał w dziesiątkę. Nienawidzę tego w sobie od kiedy pamiętam. Staram się z tym walczyć, ale często z naprawdę żałosnym skutkiem… Niestety często odkładam, przekładam coś, czy choćby przemilczę. Nadużywam zwrotów 'od jutra', 'od teraz', 'kiedyś'. I zawsze się wściekam. Wściekam się na to, że nie jestem systematyczna, że nie mogę się zebrać w sobie, że na potem odkładam tyle spraw. Nie lubię się do tego przyznawać, ale moje jutro też jest najbardziej zapracowanym dniem świata. Zabawne, jak mi niby doby ma starczyć na zrobienie tego wszystkiego, co się na to jutro gromadzi… Tego posta też odkładałam na jutro. Od dwóch godzin miałam spać. Zabawne? Ani trochę! Tak samo jak moje rosnące dupsko, za które od miesiąca nie mogę się zabrać. W zasadzie wszystko leży i kwiczy. Cała góra rzeczy zaniechanych piętrzy mi się pod nogami, a ja co? Nic, po prostu nic. Siedzę sobie i nie ogarniam. Żenujące. Jakby to całe jutro spadło mi w tej chwili na głowę, bez wątpienia nic by po mnie nie zostało. Ani po mnie, ani po fotelu, w którym siedzę. I tak naprawdę, to bardzo mnie smuci, że odkładam to życie na później. Błędne koło. Dlatego post jest dziś, nie jutro. Żeby nie ośmieszać się kolejnym stwierdzeniem, że od jutra się za wszystko zabiorę. Ciekawe ile trwa zamiana jutra na dziś, bo doba to zdecydowanie za mało...

7 komentarzy:

  1. Powiem jedno - ukradłabym Ci cały zestaw oprócz butów :)! bo przy mojej figurze jednak bardziej sprawdzają się buty w szpic :) spodnie rewelacyjne! Całość idealnie zgrana :) Stylizacja na baaardzo duży plus :)!
    Zapraszam do mnie na nowy post ;)
    Pozdrawiam,
    Karolina z Likemywholefashion

    OdpowiedzUsuń
  2. SUPER!!! Fajne kolory i genialne włosy!!
    <3

    OdpowiedzUsuń
  3. świetne zdjęcia :) Pozdrawiam ! ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. bardzo podobaja mi sie te metaliczne spodnie !

    OdpowiedzUsuń
  5. świetną masz tę fryzurę, kolor włosów obłędny ;)
    Podoba mi się bardzo połączenie sweterka ze spodniami, zwłaszcza kolorystycznie ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. bardzo podoba mi się odcień sweterka.
    i spodnie, spodnie są bardzo fajne :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Tak, to odkładanie na jutro nigdy się nie kończy, zawsze zaczynam od jutra, a potem od następnego. Ania bardzo głęboko siedzi w mojej głowie, ciężko się z tym pogodzić.

    OdpowiedzUsuń