środa, 10 czerwca 2015

Another day in paradise.















Wbrew temu, co mógłby sugerować dzisiejszy tytuł, nie zamierzam nawiązywać do Phila Collinsa. To ma być raczej kilka słów o relaksie... Idealnym miejscem wypoczynku i totalnego odprężenia wydaje się być dom. To tam czujemy się najswobodniej, ściągamy maskę, zmywamy makijaż, bez skrępowania paradujemy w wyciągniętym dresie. Ogólnie to miejsce, gdzie nic nie muszę, wszystko mogę. Jak chcę i kiedy chcę. O ile dom faktycznie jest dla mnie swego rodzaju oazą, jest także polem bitwy, miejscem pracy i miejscem gdzie do zrobienia jest mnóstwo rzeczy, więcej niż akurat zrobię, zawsze! Stąd najłatwiej zrelaksować mi się jednak poza domem. Od ogrodu począwszy... Miejsce do którego Was dziś zabrałam, od dłuższego czasu jest w czołówce moich ulubionych, jeśli chodzi o łapanie oddechu. Jeszcze nigdy mnie nie zawiodło. Zawsze wracam do domu z uśmiechem na ustach. O to chyba chodzi. O te radości, choćby najdrobniejsze.


3 komentarze: