niedziela, 28 sierpnia 2011

Czasem słońce, czasem deszcz.

Chciałam się rozpisać. Ale niewiarygodne zmęczenie mnie dopadło, jak tylko usiadłam do komputera. Kolejny raz przeklinam mój plan dnia, który bloga przewiduje na wieczór (późny). Mimo, że z wyżyn intelektualnych spłynęłam, wrzucę chociaż zdjęcia. Są z pierwszej połowy wczorajszego dnia. Jak widać, za nami piękne, ciepłe i słoneczne (aż dwa) dni. Od jutra ponoć wyciągamy kalosze i parasolki. Osobiście uwielbiam kalosze. Brakuje mi tylko płaszcza przeciwdeszczowego mającego kaptur. Jak upoluję fajny egzemplarz, to deszcz zupełnie przestanie mnie przerażać. Jak tam z Waszym deszczowym niezbędnikiem? Często pada, więc kalosze nie są jakimś egzotycznym zakupem, a parasolki jakieś zawsze są w domu. Swoją drogą od kiedy kupiłam sobie kalosze, wydaje mi się, że więcej pada... Zastanawiające. Ale chwilowo cieszę się słońcem, choćby tym ze zdjęć. Miłego oglądania!


7 komentarzy: