piątek, 31 stycznia 2014

January, go away!









Styczeń, zawsze najgorszy. Niby fajnie, nowy początek, plany, postanowienia, czysta kartka. Ale to wszystko nic w porównaniu z listą  minusów. Cieszę się, że w końcu się kończy. Zawsze wpędza mnie w depresję. Jest zwyczajnie beznadziejny. Tak do szpiku. I sprawia, że wszystko takie się staje. Coś okropnego! Taki skok na główkę w gówno. Na szczęście nadchodzi pora odbicia, od teraz będzie  już tylko lepiej. Musi być. Zawsze jest. Bo dopiero teraz idzie nowe! Ja idę w nowe. I cały syf zostawiam za sobą. Nie chce mi się sprzątać, roztrząsać, wracać. Jestem zmęczona. Styczeń mnie męczy. 


8 komentarzy: