sobota, 29 marca 2014

Czarno na białym.


Dziś jedna z miliona interpretacji mojego (prawdopodobnie) ulubionego wiosennego trendu. Jeśli nie czytaliście mojej małej ściągi w poprzednim poście, a zdjęcia nic konkretnego (poza paskami) Wam nie podpowiadają, już wyjaśniam! Chodzi o mix czarno-białych wzorów. Moich ulubionych połączeń jest mnóstwo. Jeden wzór jest ok, ale to przy większej ilości zaczyna się zabawa. Domyślam się, że nie dla każdego. Nie każdy to lubi, toleruje, uznaje. Rozumiem. Nie podpisuję się pod tym, ale rozumiem. W końcu każdy ma jakieś tam swoje granice. Coś, co jednemu nie mieści się w głowie, dla innego będzie czymś zupełnie naturalnym. I dobrze. Przez to nie jest nudno. A przynajmniej nie powinno być… Tak więc wbrew temu, co ktokolwiek mógłby sobie pomyśleć, kombinuję. Niezwykle wręcz to lubię! Zdaje się mam duszę eksperymentatorki. Czasem przez to dostaję po dupie, nie zawsze efekt jest taki jak wyobrażenia, ale cóż. Staram się uczyć na tych błędach, ale mimo, że odkryłam już mnóstwo połączeń/zestawów idealnych, próbuję dalej. Jakbym miała przestać próbować, to chyba byłabym trochę mniej szczęśliwa. Zamknęłabym się w moim powiedzmy perfekcyjnym świecie, nie popełniałabym błędów, ale chyba bym się szybko znudziła. To zdaje się znaczy tylko tyle, że nie osiągnęłam jeszcze perfekcji. Nie, żebym bez tego o tym nie widziała! To po prostu jest takie namacalne. Chyba jeszcze bardziej niż nieudane zdjęcia. Dowody moich małych porażek. Zawsze mi z tyłu głowy siedziało, że lepiej żałować czegoś, co się zrobiło, niż tego, że się czegoś nie zrobiło. Po latach zbierania różnych doświadczeń chyba dalej tak uważam. Mimo, że żałowanie zrobionych rzeczy często miało bardzo gorzki smak. Ba! Posmak niektórych chodzi za mną do dziś! Ale jednak żałowanie niezrobionych rzeczy jest przygnębiające… Można szukać mniejszego zła. Ale żalu wyeliminować się chyba nie da. Przynajmniej tak całkowicie. Ważne, żeby coś z tego wynosić. W końcu każdy, nawet najdrobniejszy eksperyment, może przynieść zaskakujące rezultaty! Wracając do wzorów - jeśli miałabym wybrać jedno ulubione połączenie, to prawdopodobnie miałabym problem, ale chyba wybrałabym paski z kropkami/grochami. Mam jakiś dziwny sentyment do tej kombinacji. Wysoko na liście są też kwiaty z paskami. Ha, wszystkie paski są wysoko. Jak na paskową maniaczkę przystało! A Wy macie swoje ulubione połączenia, czy to nie Wasza bajka?








7 komentarzy:

  1. podoba mi się takie łączenie wzorów, jest ciekawie:) Dodaję do obserwowanych :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Masz kochana przecudowną kurteczkę <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo mi się Twoja stylizacja podoba, chociaż w tych rajstopach w poziome paski to siebie zupełnie nie widzę.

    OdpowiedzUsuń
  4. kombinuj dalej, na tym to polega! ja uwielbiam paski z pantera :)
    ps. gdzie robilas te zdjecia?

    xxo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, zdecydowanie. Paski z panterą to mix moich ulubionych wzorów (ulubionych osobno <3). Razem to bomba! A ja lubię słuchać jak tyka…
      Zdjęcia były robione w Jastarni na przejściu na plażę :)

      Usuń