wtorek, 22 listopada 2011

Byłam, widziałam i się zakochałam.





Kilka dni temu miałam ogromną przyjemność być w Sopocie. I cóż... ponownie się w nim zakochałam. Zauroczył mnie nocą i zachwycił za dnia. Można by powiedzieć, że jestem kochliwa. Byłam kiedyś, bardzo. Teraz została mi tylko łatwość do zakochiwania się w miejscach, filmach, piosenkach, rzeczach, butach... Tak więc tkwię w miłości. Dobrze że jest listopad, bo w takim razie to coś więcej niż wakacyjne zauroczenie. Najchętniej teleportowałabym się w tej chwili na boskie molo i rozbiła namiot na jego końcu. Ot co. Zakochałam się w jego niewiarygodnym pięknie. To miasto jest stylowe, jak najbardziej ponadczasowa kolekcja... Zachwycił mnie każdy dom z wieżyczką, każda przeszklona werandka i przestronne poddasze. Dopadło mnie tam poczucie bezwarunkowego szczęścia, takie jakie dopada mnie, kiedy spaceruję po Krakowie. Będąc tam czuje się energię płynącą z piękna.  Cudowne uczucie. Czemu tak tu się zachwycam? Utwierdzam się w przekonaniu, że nad rzeczami modnymi górują te piękne i stylowe. Ludzie ślepo gonią na trendami. A trendy zmieniają się z prędkością światła.W tej wiecznej gonitwie mało kto zastanawia się nad urodą tych wszystkich modowych hitów. Po chwili okazuje się, że ten cud sprzed dwóch sezonów jest strasznie obciachowy. A rzeczy zwyczajnie piękne nie tracą na wartości. Styl się sam broni. Magiczne...

5 komentarzy:

  1. Zazdroszczę bycia tam, pięknie wyglądasz! :) emu fajnie wyglądają z błyszczącą górą.

    OdpowiedzUsuń
  2. a w sopotku jest jeszcze parę magicznych miejscówek na sesje zdjęciowe :)))

    OdpowiedzUsuń
  3. fajnie się ubrałas i zestawiłaś kolory;-) a Sopotkowo też kocham, w końcu mieszkam w Trójmieście;-))

    OdpowiedzUsuń
  4. Śliczne masz buty :) Zapraszam do siebie na konkurs!

    OdpowiedzUsuń
  5. Haha na tym zdjęciu co siedzisz na ławce w tle jest mój blok :)
    Pozdrowionka :)

    OdpowiedzUsuń