wtorek, 17 kwietnia 2012

O sportowym stroju w niesportowym wydaniu.

Jak na facebooku - korzystając z pogody znowu wskoczyłam w mój obecny obuwniczy numer jeden. Do znudzenia, do momentu, kiedy zrobi się cieplej, może do chwili kiedy kupię sobie kolejne. Na razie uczucie nie gaśnie, ochota na noszenie również. Mam nadzieje, że Wam też się podobają i oglądacie je z przyjemnością. A przynajmniej, że Was nie drażnią! Kiedy jestem w szafie i na nie patrzę, nie mogę ich nie ubrać. Dodatkowo są (jak na razie) morzem inspiracji! Śmieję się, że (te 'trudne w stylizacji', 'niepasujące prawie do niczego' buty) pasują do połowy rzeczy z mojej szafy. Spodziewajcie się ich jeszcze nie raz w najbliższym czasie. Dziś wpadła mi w ręce jedna z sukienek mojego projektu, słowem sukienka Pracowni Maszynoszycie. Już od kilku dni miałam na nią ochotę. A dziś wyszło piękne słońce, więc aż się prosiło, żeby pokazać nogi... Może ta sukienka była wewnętrznym buntem przeciwko temu, co ostatnio wyciągam z szafy. Moje 'spacerowe' zestawy mogą się poważnie odbić się na mojej psychice. Czuję się w nich trochę jak w piżamie, trochę jakbym miała zabrać się za malowanie ścian, ewentualnie za generalne porządki. W grę wchodzi też przekopywanie ogródka, albo wyprawa na grzyby. Od chodzenia w adidasach bolą mnie już nogi. Co ciekawe nie bolą mnie od samego chodzenia, tylko od butów właśnie! Kiedy adidasy zrobiły ostatnio wielki comeback w moim życiu byłam pod wrażeniem, bo zapomniałam jakie są wygodne. Teraz już się nie zachwycam. Przypomniałam sobie jak poszłam w nich na imprezę. Niecałe trzy lata temu, w sezonie. Miało być szybkie piwo. Wyszła dość legalna impreza. Byłam wściekła jak osa. Nie wiem czy bardziej na siebie, że nie ubrałam czegoś normalnego, czy na te buty, w których potykałam się o własne stopy. I jakoś w moim mózgu zakorzeniło się, że adidasy są BE (chyba, że te fantastyczne od Scotta!), a sportowe ciuchy są do sprzątania, uprawiania sportu, albo do spania. Nie do chodzenia po mieście.










14 komentarzy:

  1. O ja! Jakie ciekawe buty! :) pierwszy raz widzę taki wzór na litach! Bardzo pozytywnie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Buty sa przepiękne .Ja lity co prawda kupiłam i miałam dwa raz na nogach:( nie umiem w nich chodzić:(

    OdpowiedzUsuń
  3. jej w końcu ktoś z moich stron jak miło!:)) aż dodaję się odrazu do obserowowanych!:))
    kocham ten model butów!:) mam z deezee podróby litów 2 pary i mogę non stop w nich chodzic;) sliczny masz wzór ich:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowne buty! I love it!
    Osobiście jestem fanka litów, ale faktura Twoich to mistrzostwo świata.

    http://perfection-and-harmony.blogspot.com/2012/04/lady-in-blue.html

    OdpowiedzUsuń
  5. mój ulubiony zestaw u Ciebie, genialnie wyglądasz! ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. buty rewelacja! teraz żałuję, że ich nie kupiłam, bo myślałam, że niewiele rzeczy z mojej szafy będzie do nich pasowało. na razie mam czarne i beżowe, ale chcę takie "niestandardowe" i czekam na american flag :P

    jeszcze raz: super zdjęcia, a buty jeszcze ładniejsze:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Pierwsze zdjęcie mega - wyszłaś jak taka intelektualistka, elgancka dama.
    Wszystkie fotki oczywiście piękne, ale pierwsza oddaje cały charakter stylizacji od a do z.
    Ps. Nie mogę uwierzyć, że addidasy uznajesz za nie wygodne!!!!!!!!
    Cos ty za buty wtedy na sobie miała ???????

    OdpowiedzUsuń
  8. super zestaw. ;) zapraszam do mnie. www.lajtilala.blogspot.com ;P

    OdpowiedzUsuń
  9. cudowne sa te buty :)
    bardzo ladnie dopasowana styluizacjia :)

    OdpowiedzUsuń
  10. ale śliczna stylizacja :)
    pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  11. bardzo ładnie wyglądasz :) a buty są fantastyczne!

    OdpowiedzUsuń
  12. świetne lity, takich jeszcze nie widziałam :D

    OdpowiedzUsuń