piątek, 4 maja 2012

Morze myśli obuwniczych.

Zasłuchuję się w jednej z ładniejszych piosenek i totalnie mnie to rozprasza. Niestety uzależniłam się od niej i nie mogę zmusić się do spauzowania. Czyli moja pisanina znowu nie będzie najwyższych lotów... Wczoraj, pierwszy raz od bardzo dawna, zaliczyłam 'wieczorne wyjście' w płaskich butach. Przyznam, że nie pamiętam, kiedy to się zdarzyło poprzednio. Nie wpłynęło to jakoś drastycznie na moje samopoczucie, ale zdecydowanie byłoby mi lepiej z czymś wyższym. Oczywiście całą winą obarczam cholerną lewą nogę. Jak zapewne zauważycie na zdjęciach, dalej jest spuchnięta i odmawia zmieszczenia się w inne buty niż baleriny. Drugą rzeczą, którą na pewno zauważycie, jest kolor mojej twarzy. Uprzedzam ewentualne pytania i zarzuty - to nie jest za ciemny podkład, ani totalnie nieumiejętny makijaż. To czyste, mocne, nadmorskie słońce, z którym miałam okazję obcować ostatnio przy okazji mojej nieobecności tutaj. Tak właśnie obecnie wyglądam. 
Wracając do mojej obsesji - tęsknię za wysokimi butami. Cała ta akcja z moim spacerowaniem, potem z tą opuchlizną i w końcu wczorajsze nocne wojaże w balerinkach, to wszystko uświadomiło mi, jak cudownie czuję się 'na wysokościach'. Dosłownie i w przenośni. Gdyby nie noga słoniątka biegałabym w szpilkach choćby po plaży. Może to choroba, może zboczenie, może jakieś dziwne spaczenie, ale sama myśl o tym, że zwyczajnie nie nie mieszczę się w żadne wysokie buty mnie wkurza, zasmuca, depresjonuje... Ile stanów, tyle określeń. Gdyby nie ta kontuzja, pewnie nie wpadłabym tak głęboko w morze myśli obuwniczych. I prawdopodobnie nie zdawałabym sobie nawet sprawy z tego, jakie to morze jest cholernie głębokie... Trzymajcie kciuki za zmniejszenie rozmiaru mojej lewej dolnej kończyny, dopóki nie popadłam w obłęd! 







 I na koniec zdjęcie pod tytułem: Dominika, zrób coś z sobą!


6 komentarzy: