Nie było mnie tu od tygodnia, może ktoś zauważył. Trochę się wydarzyło, choć żadne znaczące zmiany nie zaszły. Spełniłam swoje małe marzenie, kurier przywiózł mi nowe buty, byłam na jakiś czternastu spacerach z Rupertem, zdążyłam się zakochać. Przelotnie. W kliku drobiazgach, w kilku większych sprawach. Oglądałam dwa mecze. Patriotycznie - w biało-czerwonym stroju. Coś mnie podkusiło i ubrałam adidasy. Tradycyjnie mnie obtarły. W przeciwieństwie do obcasów, w których biegałam po Gdyni... Zdjęcia są z Gdyni właśnie. Z mojej małej wycieczki. Długo mogłabym pisać o tym, jak bardzo wszystko mi się podobało. Takie są uroki wolnych dni. Szczególnie jeśli ma się ich tak mało. Mogłabym również rozpisać się o piłkarskich emocjach i wrażeniach, ale tym zajmę się za kilka dni. Jutro wrócę i się rozpiszę. Skoncentruję się na jednej rzeczy i będę może mniej chaotyczna. Teraz uciekam na mecz. Mówiłam Wam już, że lubię piłkę nożną?
Boska sukienka :) i ten lakier :):):):) ymmm Cudo ! :) Pozdrawiam !
OdpowiedzUsuńdominika masz chlopala? moj brat jest w tobie zakochany!
OdpowiedzUsuńNie mam ;)
UsuńSuper! Ale fajnie by też było gdybyś te ubrania z każdej strony pokazywała.
OdpowiedzUsuńDa się zrobić :)
UsuńUwielbiam to miasto!!
OdpowiedzUsuńSukienka jest przeslodka!!
xxo
Ja też, coraz bardziej :)
Usuńdziś podoba mi się bardzo połączenie dodatków ;d
OdpowiedzUsuńI nikt tak nie czesze włosów jak wiatr. Pięknie:)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie się z Tobą zgadzam. Stary, dobry wiatr:)
Usuń