sobota, 2 czerwca 2012

Małe przyjemności na Dzień Dziecka.

Dzień Dziecka okazał się łaskawy dla wszystkich fanów wiatru. Szczególnie dla fanów wiatru i wody, dla zajaranych wind i kitesurfingiem. Dla mnie sama myśl o wejściu do wody przy takiej temperaturze jest ekstremalnym wyczynem, ale znalazło się paru zapaleńców. Może kiedyś dołączę do ich grona. Przełamię moją niechęć do zimna i będę moczyć tyłek w ekstremalnych warunkach. Nie mówię, że to niemożliwe. Ja z tego wiatru skorzystałam w inny sposób. Ciepło się ubrałam i pobiegłam na molo robić blogowe zdjęcia. Nie wiem czy już o tym wspominałam, ale uwielbiam wietrzne zdjęcia. Uwielbiam, jak powiewa, rozwiewa, faluje. I włosy układa po swojemu. Super. Drugim mini prezentem było obniżenie temperatury. Zaczęłam się już obawiać, że nie założę moich flag, a tu proszę. Zimno i na nie jak znalazł. Oczywiście uwielbiam swoje wszystkie sandały, które jakiś czas temu zwlekłam do szafy, ale nie zdążyłam się jeszcze nacieszyć tymi cudeńkami. Kolejnym elementem, ma który chciałabym zwrócić Waszą uwagę są okulary. Moje nowe cuda, które uwielbiam od pierwszego spojrzenia. Niby nic, taki sobie Diverse, a tyle radości. Swoją drogą nie wiem czemu, ale mam słabość do okularów Diverse właśnie. Dodatkowo będąc przy tej marce wspomnę, że ich wakacyjna kolekcja (szczególnie męska!) jest rewelacyjna. Taka letnia, marynarska, idealna. Stworzona z myślą o plaży. A tak to powinno chyba wyglądać. 











7 komentarzy: