Kiedy ostatnio założyłam te kozaki z lekką sukienką, myślałam o pokazach Blumarine. Wkręciłam się i szybko musiałam to powtórzyć. Tyle, że tym razem sięgnęłam po sukienkę tej marki. Bo uwielbiam! Jestem wielką fanką Anny Molinari, każdy pokaz Blumarine, czy Blugirl oglądam z zapartym tchem. Kolekcje są piękne, kobiece, klimatyczne... Pierwsze skojarzenie to szyfon, lekki, powiewający, delikatny. Mnóstwo panterek i kwiatów. Każda poszczególna rzecz ma to coś, każda kolekcja jest spójna i zachwycająca. Bez wyjątków. Modelki zawsze wyglądają zachwycająco, nawet jeśli wcale nie są piękne... Kiedy myślę o dziewczynie Blumarine widzę kogoś, kim chciałabym być. Kogoś, kto jest zajmujący i zjawiskowy. Dziewczynę, która w mgnieniu oka zapada w pamięć, oplata myśli. Delikatną, kobiecą do granic możliwości. Z opaloną, uśmiechniętą buzią, nienaganną sylwetką. Zawsze pięknie ubraną, z głową w chmurach, sunącą choć centymetr nad ziemią... To dziewczyna, która nigdy nie ma podkrążonych oczu, deszcz nigdy nie robi z jej fryzury zmokłego kurczaka, nie potyka się na krzywych chodnikach, paznokcie się jej nie łamią, język nie plącze. Idealna, ulotna, ciut nierzeczywista.
Ale... yhm... seduszkowo i różowo! Bardzo pozytywnie i entuzjastycznie ;)
OdpowiedzUsuńŁadny masz kolor włosów. :)
OdpowiedzUsuńale różowo!
OdpowiedzUsuńhttp://high-heeled-view.blogspot.com/
<3<3
widac ze nie boisz sie intensywnych kolorow!
OdpowiedzUsuńwww.blogdrobe.blogspot.com
bardzo odważna i ciekawa stylizacja:) pozdrawiam zapraszam do mnie:)
OdpowiedzUsuń