czwartek, 16 maja 2013

Róbmy swoje...


'Róbmy swoje, póki jeszcze ciut się chce.
(...) 
Róbmy swoje, może to coś da, kto wie!'


Zastanawiam się czasem, czy dobrze wybrałam... Podjęłam w życiu mnóstwo beznadziejnych decyzji, gdybym mogła się cofnąć w czasie wiele rzeczy zrobiłabym inaczej, inne po prostu bym zrobiła. Nie wiem dokąd by mnie to zaprowadziło, nie wiem też jaka bym była w tej chwili. Wierzę jednak, że zajmowałabym się tym, czym teraz się zajmuję. Udało mi się połączyć pasję z pracą. Zarabiam, robiąc to, co w sumie zawsze chciałam robić. Czy mogło ułożyć się lepiej? Możliwe. Ale wiem, że jestem w miejscu, w którym powinnam być. W którym chciałam być... Ale to nie koniec drogi, którą sobie kiedyś wyznaczyłam. Jakiś czas temu pisałam, że ponownie zadałam sobie pytanie sprzed lat, co chcę w życiu robić. Pisałam też, że odpowiedź brzmiała tak samo. Dlatego myślę, że w sumie jestem szczęściarą. Jestem na ostatniej prostej do zrealizowania swoich małych-wielkich planów. I mało tego! Jestem pewna, że robię swoje... Ta świadomość jest niezbędna do osiągnięcia jakiegoś tam poziomu szczęścia i samozadowolenia. Kilka lat temu udało mi się wejść na odpowiedni tor, którym idę do dziś. Nie poznałam jeszcze odpowiedniego tempa, ale do tego trzeba chyba więcej czasu. Tak czy inaczej, robię swoje. Na każdej płaszczyźnie. Nauczyłam się nie zwracać uwagi na rzeczy nieistotne. Staram się patrzeć przed siebie, nie oglądać się zbyt często. Robię swoje i to mnie niezwykle cieszy. Jeśli coś nie jest tak, jak powinno, pretensje mogę mieć tylko do siebie. Jeśli wychodzi dobrze, satysfakcja jest przeogromna. Nawet jeśli wszystko co dobre, przychodzi powoli...







5 komentarzy: