niedziela, 12 maja 2013

Ubieranie, ideały, zgoda i czerwona kurtka.


Ubieranie. To taka gra. Zabawa. Suma doświadczeń. Kwestia nastroju... Kwestia chwili. Chwilę potem to już nie ten czas. Ważne, żeby wyczuć odpowiednią chwilę. Żeby ubrać się, zrobić zdjęcia i stwierdzić, że chwila była idealna. Przyjemne uczucie. Tak zwana satysfakcja gwarantowana. Bywa jednak, że się z tą idealną mijamy. Okazuje się, że niby tak, ale nie do końca... Może inne buty, inna bluzka i byłoby lepiej. To mijanie tez ma swoje plusy. Pokazuje, że cały czas ewoluujemy, zmieniamy się, wyrabiamy, doskonalimy. Dostrzegamy niedoskonałości, a to ważne! Osiągnięcie perfekcji mogłoby oznaczać nudę. Wierzę jednak, że tak nie jest. Jestem cały czas w drodze, nie wiem, czy kiedyś dojdę do miejsca z tabliczką IDEAŁ. Może mi się uda, może nie, kto wie. Pomijając ową kwestię, uważam, że perfekcja bywa inspirująca. Pociągająca, twórcza, zjawiskowa. Może być różnie postrzegana, nawet różnie definiowana. Każdy ma jakiś tam swój gust, na każdego działają inne rzeczy. Dla jednego perfekcyjne może być coś, co dla innego jest koszmarem, albo czymś zupełnie zwyczajnym. Trzeba znaleźć swoją drogę i się jej trzymać. Bez względu na to, co mówią i myślą inni. Przecież najważniejsze to być w zgodzie z sobą. Za wszelką cenę. Chodzi o to żeby być szczęśliwym, czyż nie? Dlatego dziś, zgodnie z zapowiedzią, wskoczyłam w kolor. Na razie tylko wspomniana kurtka, ale nie chcę skakać na głęboką wodę z tej szarej góry ostatnich postów. Kutka oczywiście skojarzyła mi się z marynarskim klimatem, bo jakże inaczej. Do czerwonego musiały być paski. Przecież muszę być po swojemu nudna i monotematyczna. Jak już wyszłam z szarości, to muszą być paski... Ale jak wspomniałam, najważniejsze to BYĆ W ZGODZIE Z SOBĄ!










6 komentarzy: