czwartek, 20 września 2012

Wąż w akwarium.


Miał być wąż i jest. A że w akwarium - tak wyszło. Co do samego węża, to ciekawa sprawa. Wężowe wzory uwielbiam. Na butach, torebkach, spodniach, kurtkach - wszędzie. Uważam, że to jeden z fajniejszych wzorów i zdecydowanie dobrze się w nim czuję. Nie wiem, kiedy zrodziły się we mnie te zwierzęce obsesje, ale nic nie wskazuje na to, że mają odejść w niepamięć. Tak więc między innymi węże występuję w mojej szafie... Jednak wąż jako wąż, żywy zwierz nie jest dla mnie pociągający absolutnie. Wręcz mnie troszkę obrzydza. Nie lubię ich nawet w telewizorze. Chyba jestem zwolenniczką zwierząt futerkowych, ewentualnie pierzastych. Wszelkie obślizgłe gado-płazy mnie nie przekonują. Tak jak pająki. To nie to, żebym się jakoś panicznie bała. Zwyczajnie nie lubię. Taka sobie ironia...Taka sama jak to, że kamizelka, którą na nowo pokochałam właśnie wyzionęła ducha. Mam ją od minimum piętnastu lat. Towarzyszyła mi na dyskotekach w podstawówce, przez wiele lat wisiała w szafie i dzielnie znosiła moje humory (lubię cię, nie lubię, noszę, nie będę nosić)... Teraz dopadł ją czas  dosłownie rozleciała mi się w rękach. A szkoda.




8 komentarzy: