niedziela, 7 października 2012

When the sun goes down.

 
Kiedy kończy się dzień zaczynam się zastanawiać. Nie wiem czemu, ale zawsze mam więcej pomysłów i planów, kiedy zachodzi słońce. Im później, tym więcej chcę. To nie jest zbyt mądre, ale tak niestety działa mój mózg. Po zmroku robię się twórcza. Chyba, że akurat jestem śpiąca, bo tak też bywa. Zastanawiam skąd się to bierze... Rano wstaję z gotowym planem działania. Dokładnie wiem, co muszę po kolei zrobić i z czego powinnam zrezygnować. Inna sprawa co z tego wynika. Ale to wieczorem, szczególnie przed zaśnięciem, przez głowę przelatują mi tysiące myśli. Teraz pewnie Wy zastanawiacie się, czemu piszę takie dziwne rzeczy. Nie wiem, sama się sobie dziwię. Ale stwierdziłam, że powinniśmy się bliżej poznać. Od półtora roku wciskam Wam swoje zdjęcia, publikuję strzępki myśli i zupełnie nie wiem co z tego wynika. Powstaje jakaś papka, a ja nie mam czasu przeanalizować jej składu. Nie wyobrażacie sobie nawet jak często siadałam do bloga, pisałam, pisałam, pisałam, wszystko kasowałam i wyłączałam komputer. Czasem publikowałam same zdjęcia, żeby nie tworzyć zbyt wielkiej pustki. Dlatego nie będę więcej kasowała. Z tych chaotycznych myśli za jakiś czas skrystalizuje się Wam mój obraz. Moje nastroje, zainteresowania (bo mimo, że kocham buty, to nie są moją jedyną pasją). Poopowiadam Wam o tym, co lubię, czego nie znoszę. To jedna z tych wieczornych myśli. Zostawię Was z nią. Żebyście się oswoili. 


 sweter - River Island
spodnie - Cavalli
bluzka - Cherokee
buty - Allegro
chusta - Coast


7 komentarzy:

  1. Świetny kolor spodni! Pozdrawiam! ;))

    OdpowiedzUsuń
  2. Te spodnie są fantastyczne! Cały set bardzo mi się podoba i ten klimat zdjęć :)

    OdpowiedzUsuń
  3. odważne spodnie, jestem na tak!
    czekam na więcej i zapraszam do siebie!

    OdpowiedzUsuń
  4. Fantastycznie wyglądasz :) Cudne spodnie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. cudowne niebo! lubie takie wieczory...
    pozdrawiam
    ewa
    http://thirtiesinthecity.blogspot.de/

    OdpowiedzUsuń
  6. Niesamowity klimat, kocham to miejsce, wodę, a przede wszystkim wiatr:). A po drugie, krystalizuje Ci się język, rodzaj bloga robi się dojrzalszy. Podoba mi się to. Wpadam tutaj codziennie, a mam ochotę jeszcze częściej:). Podoba mi się ta strona, w którą idziecie, Ty i Blog:). P.S. Pozdrowienia dla Autorki zdjęć:))

    OdpowiedzUsuń