czwartek, 7 listopada 2013

Czujecie to? Idą!


 Właściwie to tego nie widać. Za plecami cały czas czuję jeszcze oddech wakacji. Na półkach w mojej szafie cały czas stają karnie w rządach sandały, mimo że potykam się o kozaki, nie znalazłam jeszcze czasu na pochowanie ich do kartoników… Z ciuchami poszło sprawnie, ale z butami zawsze jest gorzej. Taki typ. 
Właściwie tego nie widać, ale pierwszy tydzień listopada właśnie dobiega końca. Kolejny miesiąc pędzi na złamanie karku. I po co? Żebyśmy znowu obudzili się rok starsi? 
Właściwie tego nie widać, ale CORAZ BLIŻEJ ŚWIĘTA! Ok, pierwsze słodycze świąteczne kupowałam w Lidlu chyba miesiąc temu.. Dziś w Polo powitała mnie ściana czekoladowych Gwiazdorków, choinkowych pierników i innych świątecznych smakołyków. Zrobiło mi się dziwnie przyjemnie. Kupiłam pierwsze mandarynki. W domu unosi się ich zapach. I wiecie co? Święta naprawdę do nas idą. Są coraz bliżej. Za miesiąc Mikołaj, światełka, świąteczne hity (nieśmiertelne Last Christmas, All I Want for Christmas i tak dalej…). Potem gotowanie, sprzątanie, choinka i już! Tradycyjnie cieszę się jak dziecko. Kiedyś myślałam, że może to minie. Może coś się zmieni, jak dorosnę. Albo nie dorosłam, albo zwyczajnie tak już zostanie. Może to kwestia podejścia. Jako dziecko czekałam na prezenty, ale na tym się nie kończyło. Zawsze czułam magię, kiedy patrzyłam na rozświetloną choinkę. Uwielbiałam filmy familijne, które w tym okresie serwowała telewizja. Najpierw żeby zająć czymś przeszkadzające dzieciaki, kiedy rodzice szaleli z przygotowaniami, potem, żeby wspólnie spędzić miło czas. Miski mandarynek, które pod koniec filmu zamieniały się w miski pełne pomarańczowych skórek. Spacery, jedzenie, piszczenie na widok wielkich, kolorowych paczek, nowiuteńkich rzeczy, fantastycznych zabawek. To był zawsze magiczny czas. Przyjemny, leniwy, idealny. Teraz, kiedy to zależy także ode mnie, staram się robić wszystko, żeby w dalszym ciągu taki był. Żeby choć przez te kilka chwil było najwspanialej na świecie. Bez stresów, bez niepotrzebnych słów, bez telefonów, których wcale nie ma się ochoty odbierać, bez twarzy, których nie chce się widzieć. Wszystko, żeby było naprawdę dobrze. Najlepiej. I to już za kilka chwil… Może faktycznie jestem nienormalna, ale szalenie się cieszę!





12 komentarzy:

  1. świetna kurtka i buty:) uwielbiam takie czerwienie:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Odpowiedzi
    1. To marynarka :) Ale na tyle duża, że świetnie się spisuje o tej porze roku!

      Usuń
  3. Genialny masz ten płaszcz kochana, a kołnierz dodaje klasy :)
    Pozdrawiam Serdecznie
    http://zocha-fashion.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Do twarzy Ci w tym zestawieniu. Futerko to bardzo fajny akcent, który zawsze zwraca moją uwagę. Kolor włosów przyciąga wzrok :)

    Pozdrawiam
    The-Bigwig

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo fajny outfit na co dzień :) Ja na co dzień lubię nosić tego typu bluzy http://loveitshop.pl/kategoria/bluzy-2

    OdpowiedzUsuń
  6. Płaszcz jest genialny kochana!! Super intensywny kolor!!

    pozdrawiam:*
    OLA

    OdpowiedzUsuń
  7. cudowna stylizacja! szczególnie buty i płaszcz:)

    OdpowiedzUsuń