poniedziałek, 18 listopada 2013

Jastarnia, 15.04.2011


To były początki mojej przygody z blogiem. On miał wtedy półtora miesiąca, ja miałam wielkie ambicje i byłam przekonana o swojej nieprzeciętności. Więcej pisałam, ubierałam się ciut inaczej i chyba jeszcze nie do końca wiedziałam, czy robię dobrze. Dziś komunikuję się z Wami głównie obrazkami i okazuje się, że tych słów mi brakuje. Przez cały ten czas zmieniła się nasza relacja. Ja nabrałam pewności siebie, zyskałam świadomość, której wcześniej nie miałam i zdaje się odsunęłam się od mody. Nieświadomie, krok po kroku przestałam o niej pisać.  Blog, który z założenia miał być blogiem modowym, przeistoczył się w bloga osobistego. Nie jestem pewna czy to dobrze, czy nie. Logicznym jest, że nasza znajomość ewoluowała, ja się otworzyłam, nastąpiło swoiste oswojenie. Kiedyś starałam ukryć się na modą, teraz ukrywam modę za sobą. Stwierdziłam chyba, że zdjęcia mówią więcej niż słowa, ale to nie jest do końca prawda. To jakby pójście na łatwiznę. Dlatego słowa dotyczące mody muszą wrócić. W końcu chcę być pełnowartościowym produktem... Kiedyś słowa były lepsze od zdjęć (część nie powinna w ogóle się tu znaleźć!), dziś zdjęcia (choć nie zawsze satysfakcjonujące) mają być wszystkim. Tak mi się wydaje. Może dlatego cofnęłam się prawie do początku? Muszę zatoczyć koło, żeby połączyć wszystko w lepszą całość. Jestem świadoma tego, że to wcale nie jest łatwe i wymaga wiele pracy. Postępy może nie są wielkie, ale cieszą. Kiedyś wolałam wrzucić tu byle co, zdjęcia robione na szybko, prawie w przysłowiowym dresie, albo pokraczny owoc jakiegoś eksperymentu, byle coś było.  Dziś wolę pustkę. Nawet kilkudniową. Tego również musiałam się nauczyć! Sięgając do tych starych zdjęć widzę, że uczę się na własnych błędach i doświadczeniach, co cieszy mnie niezmiernie! 
Te zdjęcia są drugą stroną zdjęć, którymi Was uraczyłam w poście o radosnym tytule Lumpeksowe niebo. Okazuje się, że nie tylko kolor moich włosów i fryzura są historią. Należą do niej też buty. Ale skoro dziś skupiamy się widoczkach, najważniejszą informacją jest to, że na tych zdjęciach możecie zobaczyć stare główki portowe. Dziś wyglądają inaczej (co widać między innymi tutaj), może są lepsze, nie wiem. Przyzwyczaiłam się już do nich, ale wolałam te stare. Od wymiany wydawały mi się dużo ładniejsze. Ale zmiany są przecież potrzebne. Ja jestem ruda, główki są nowe… Oparciem okazuje się stateczne molo, moja wieczna szara czapka. I jest dobrze. A według planu będzie lepiej!





4 komentarze: