Wyrzuciłam dziś z siebie ogromną porcję słów i nie mam siły na więcej. Przezwyciężanie swoich słabości jest niezwykle wyczerpujące. Ale do zrobienia. Nie mówię o wczorajszym dylemacie. Ten leży i czeka... Mówię o moim dzisiejszym spotkaniu w szkole. Teraz, kiedy jest już po wszystkim, mogę się Wam przyznać, że od kiedy pamiętam straszliwie stresowały mnie wystąpienia publiczne. Wszystkie, łącznie z maturą ustną. I to wcale nie dlatego, że matura. Wszystko przez to, że musiałam mówić. Mówić dużo, mówić do wielu osób, które słuchają. W takich sytuacjach moja skrywana nieśmiałość bierze górę. I to dziwne, bo z natury jestem gadatliwa. Stres jest niezwykle dziwny... Ale postanowiłam z sobą powalczyć. I udało mi się zmusić samą siebie, żeby się nie denerwować! Okazało się, że można... I wiecie, jestem szczęśliwa, że ten blog powstał i jest. Dał mi więcej niż jakiekolwiek inne doświadczenie. I chyba najwięcej mnie nauczył. O mnie samej, o ludziach, o granicach, które można przesuwać. Bo naprawdę można!
prowadzisz jakies warsztaty związane z modą itp ???
OdpowiedzUsuńsuper sukienka :)
Nie, nie prowadzę.
UsuńSukienka ma jakieś 20 lat i kiedyś była mojej mamy :)
O tak własne granice można i jak najbardziej trzeba pokonywać i przekraczać.A jaka potem z tego przyjemność płynie ;).
OdpowiedzUsuńPłynie, zdecydowanie! :)
UsuńZnakomity występ w szkole :)Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNaprawdę świetne było to spotkanie w szkole. :D I życzę sukcesów.
OdpowiedzUsuńBardzo mi przyjemnie, naprawdę! Dziękuję :)
Usuńświetny zestaw, bardzo oryginalne zestawienie kolorów (zestaw + tło) ;)
OdpowiedzUsuńxoxo, aneciawashere.blogspot.com
:):):)
UsuńDzięki! :)
OdpowiedzUsuń