czwartek, 25 kwietnia 2013

Sinsay - otwarcie w Gdańsku.


Zostałam zaproszona na otwarcie sklepu Sinsay w Alfie, za co z tego miejsca serdecznie dziękuję.  Wczoraj więc spakowałam wszystko, co było mi niezbędne i udałam się w podróż do Gdańska. Ku mojej wielkiej radości pogoda sprzyjała wycieczkom, komunikacja miejska z kolei prawie mi sprzyjała, więc dotarłam do celu z niewielkim tylko opóźnieniem. Na miejscu czekał na mnie sklep wypchany po brzegi, a przed drzwiami stały tłumy czekających na ogólne otwarcie. Cieszę się, że miałam ten przywilej i przed otwarciem drzwi mogłam prawie spokojnie przyjrzeć się kolekcji, bo potem graniczyłoby to z cudem. Liczba osób na metr kwadratowy zdecydowanie przewyższała moje przyzwyczajenia, ale dzielnie przeciskałam się przez sklep w poszukiwaniu najbardziej interesujących rzeczy. Nie mogłam się oprzeć okularom przeciwsłonecznym, bo może nie wiecie, ale mam fioła na ich punkcie! Zdążyłam dotrzeć z wybraną parą do kasy przed natarciem tłumu i w ten sposób stałam się szczęśliwą posiadaczką paragonu numer 13. Zawsze niezwykle lubiłam tę liczbę... Potem drzwi się otworzyły i to był widok kosmiczny. Zaludnienie wzrosło, komfort poruszania zmalał, ale atmosfera była przednia. Konkursy, muzyka, dobra zabawa i same uśmiechnięte twarze. Wśród nich kilka znanych z internetu, bardzo sympatycznych. Był automat do robienia zabawnych zdjęć i stanowisko do malowania własnych toreb. Do pierwszej atrakcji się nie dopchałam, ale przy torbach miałam więcej szczęścia i stworzyłam własną. Szybciutko, bo kolejka była spora, ale mi się udało...


 Teraz kilka zdjęć rzeczy, które mi szczególnie wpadły w oko:


















 
Może gdybym nie była tak oszołomiona zapamiętałabym więcej szczegółów. Skupiłabym się bardziej na rozpoznawaniu i poznawaniu blogerek z Trójmiasta. Ale jednak byłam oszołomiona. I to bardzo. Bo o ile Cezik chce uciec z sieci, to ja chyba nie jestem na to gotowa. Jest mi tu w tym małym wirtualnym świecie doskonale. Może jestem bardziej aspołeczna, niż mogłoby się zdawać. A może po prostu trochę odwykłam od tłumów? Tak czy inaczej to było świetne doświadczenie, coś zupełnie nowego i ciekawego. Mam nadzieję, że tego typu okazji z czasem będzie więcej. Tymczasem zostanę tutaj. Chociaż życzyłabym sobie częściej bywać w Trójmieście. Jest tam coś ulotnego, co niezwykle mnie pociąga... 
Niestety nie miałam możliwości zrobienia sobie zdjęć na miejscu, więc na szybko pstrykałam je przed wyjazdem, oto efekt:







+ zoom na buty i dodatki:


1 komentarz: