sobota, 3 grudnia 2011

Umrzeć z miłości.

Sklepy z butami postanowiły pogłębić moją depresję. Bez ostrzeżenia atakują gigantycznymi promocjami, wyprzedażami, rabatami i jak tam tego nie nazwać. Świetnie, bo to są rewelacyjne oferty, no i Święta idą, ale co ma zrobić człowiek, który jest (jak się okazało) totalnie (a nawet bardziej) uzależniony od butów, który obiecał sobie, że przez najbliższe dwa (minimum dwa) miesiące nie kupi sobie ani jednej pary, który ma zakaz mówienia o butach i zamrożone środki (TE środki). No ja się pytam! Przecież to normalnie kopanie leżącego. I nie powiem, żebym leżała w łóżku... W zamian kupiłam znaczki pocztowe na kartki świąteczne, które dopiero muszę zrobić. Gdyby, nie to, że nakręcają mnie Święta i to całe czekanie, to chyba w tej chwili bym umarła. I prawdopodobnie byłabym pierwszą osobą, która umarła z miłości do butów. Przynajmniej o innych nie słyszałam. No dobra, przy życiu trzyma mnie jeszcze mój najnowszy wielki plan, ale to nie to samo, co para nowiutkich butów... Że też człowiek musi mieć tak pod górkę. A przecież iść tak pod tą górę należałoby w porządnych butach, czyż nie? Najlepiej nowych rzecz jasna.









4 komentarze:

  1. Zawsze podziwiam jak piękne jest polskie wybrzeże!;)

    OdpowiedzUsuń
  2. fajnie by było gdybyś kiedyś zrobiła post o Twoich butach :) Czekam na niego z niecierpliwością :)

    OdpowiedzUsuń
  3. świetne buty i czapa! :) genialne zdjęcia!

    OdpowiedzUsuń
  4. świetne zdjęcia, zapraszam do mnie na konkurs http://catindrawer.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń