czwartek, 26 lipca 2012

From Gdynia with love.

 
Zainspirowana dwoma filmami akcji, z czego jednym był Bond, postanowiłam nadać temu wpisowi taki oto uroczy tytuł. Bo moim zdaniem taki właśnie jest - uroczy. Tak samo, jak kokardka na mojej bluzce i fakt, że w końcu troszeczkę się opaliłam. Znów jest późno, znów prawdopodobnie piszę bzdury (jak w piosence Maanamu 'jest już późno, piszę bzdury, kot zapędził mysz do dziury', tyle że nie posiadam kota...). Jak zwykle odchodzę od tematu. Jak to stwierdził dziś mój brat - nie mam podzielności uwagi i wszystko mnie rozprasza. Jako przykład podał takie oto zdanie - przecież zobaczysz jakąś bluzkę i w ogóle nie zwracasz na psa, który obsikuje manekina. Otóż to nie jest zgodne z prawdą, bo taka historia nie miała miejsca (przynajmniej to sikanie na bezbronnego manekina...), a ja sama uważam się za osobę, która ma podzielną uwagę. Nie będę przytaczać przykładów, bo nie o tym dziś piszę. Czasem tylko zboczę z tematu... Wracając do głównej myśli - zakochuję się. Powolutku, z wizyty na wizytę. Gdynia ma w sobie coś, co niezwykle mnie pociąga, a każda wycieczka utwierdza mnie w tym przekonaniu. Oczywiście znawca miasta ze mnie żaden, można powiedzieć nawet, ze moja wiedza o tym mieście jest żenująca. Ale cóż, to czego nie znam od zawsze mnie kręci. Tak samo, jak to niedostępne. Poniekąd Gdynia taka właśnie jest. Niby blisko, niby wszystko super, ale nie mam czasu na wycieczki. A szkoda. Ta wczorajsza była drugą w tym sezonie. Taką w stu procentach letnią, wakacyjną. Moczyłam nogi w fontannie, byłam w kinie, zjadłam pół wiadra popcornu, szlajałam się bez celu. Do domu wróciłam boskim wynalazkiem, jakim jest Rubin. W międzyczasie się troszeczkę opaliłam, dowiedziałam się, że młode dziewczyny w dalszym ciągu czytają Bravo Girl... To znaczy, że nie jestem z zupełnie innego pokolenia. Dziesięć lat temu też ekscytowałam się obrazkowymi love story, śmiałam się z listów do redakcji, śledziłam modowe nowinki itd. Miałam całą kolekcję gazetowej biżuterii i innych superowych dodatków. A wczoraj miałam wrażenie, że w tej gazecie czas stanął w miejscu. To tylko ja ciut podrosłam. I zamieniłam dziewczyńskie gazety na te babskie. W jednych i drugich piszą o miłości, modzie, są horoskopy i nowinki filmowo - muzyczne. Co ciekawe - w tych pierwszych stylizują piętnastolatki na dwudziestki, a w tych drugich czterdziestki na dwudziestopięciolatki... 







5 komentarzy:

  1. Tył prezentuje się bardzo ciekawie. Świetne zdjęcia!
    -Doris

    OdpowiedzUsuń
  2. lubię takie tuniczki! Kurczę, a ja w Gdyni zawsze byłam tylko przejazdem na postojach ;<

    OdpowiedzUsuń
  3. bardzo fajne zestawienie, cudna jest ta tunika! w Gdyni byłam tylko raz i bardzo chętnie jeszcze bym tam wróciła.

    OdpowiedzUsuń
  4. Aaaa, to mi się Twój tytuł kojarzy z piosenką Sarah Connor "From Sarah with love" - jak byłam młodsza uwielbiałam tę wokalistkę i jej piosenki, dlatego też Twój wpis skojarzył mi się strasznie pozytywnie i przywołał wspomnienia! :)
    Oooj, jak u Ciebie letnio i wakacyjnie - lubię takie klimaty! :)

    Pozdrawiam serdecznie i życzę większej ilości wycieczek! :*

    OdpowiedzUsuń