poniedziałek, 5 listopada 2012

Kilka słów o czapce.


Niezaprzeczalny numer jeden, mój mały hit - szara czapka, która praktycznie nie schodzi mi z głowy. Nie wiem czemu tak jest, ale jak już ją zakładam, kiedy robi się chłodniej, noszę ją prawie bez przerwy. Kiedy ją kupowałam nie przyszłoby mi do głowy, że będzie tak używana. A że jest widzicie sami. Taka niepozorna,  zupełnie zwyczajna. Kiedy ją kupowałam ten fason był nowością. W każdym sklepie były podobne we wszystkich kolorach. Wtedy nie miałam jeszcze obsesji na punkcie szarości. Byłam na etapie fuksji i kobaltu. Te dwa kolory towarzyszą mi do dziś. Pozycja szarego zdecydowanie się umocniła. I nie mam na myśli tej jednej czapki. Ale coś w niej jest. Mam dwie podobne, ale to właśnie ta sprawia, że czuję się kompletnie ubrana. Zawsze i do wszystkiego mi pasuje. Może gdyby pozostałe były identyczne, a nie tylko podobne, nosiłabym je częściej? Może gdybym sprawiła sobie jeszcze jakieś, to nie zanudzałabym Was tą jedną jedyną?













6 komentarzy: