Niezaprzeczalny numer jeden, mój mały hit - szara czapka, która praktycznie nie schodzi mi z głowy. Nie wiem czemu tak jest, ale jak już ją zakładam, kiedy robi się chłodniej, noszę ją prawie bez przerwy. Kiedy ją kupowałam nie przyszłoby mi do głowy, że będzie tak używana. A że jest widzicie sami. Taka niepozorna, zupełnie zwyczajna. Kiedy ją kupowałam ten fason był nowością. W każdym sklepie były podobne we wszystkich kolorach. Wtedy nie miałam jeszcze obsesji na punkcie szarości. Byłam na etapie fuksji i kobaltu. Te dwa kolory towarzyszą mi do dziś. Pozycja szarego zdecydowanie się umocniła. I nie mam na myśli tej jednej czapki. Ale coś w niej jest. Mam dwie podobne, ale to właśnie ta sprawia, że czuję się kompletnie ubrana. Zawsze i do wszystkiego mi pasuje. Może gdyby pozostałe były identyczne, a nie tylko podobne, nosiłabym je częściej? Może gdybym sprawiła sobie jeszcze jakieś, to nie zanudzałabym Was tą jedną jedyną?
Też lubię tego typu czapki, więc rozumiem Twój sentyment do niej:) Zresztą prezentuje się świetnie, więc jak dla mnie może pokazac się jeszcze w 10 następnych postach:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie,
Ewa
Piękna stylizacja, cudownie dobrałaś kolor butów do szarości i koloru bluzki, cudownie!!!
OdpowiedzUsuńswietne buty!:D
OdpowiedzUsuńzapraszam :)
buty na 1 miejscu :)
OdpowiedzUsuńbuty >333
OdpowiedzUsuń